
NAJLEPSZY ROK W MOIM ŻYCIU, CZYLI PODSUMOWANIE 2018
Przeprowadzka do Meksyku, wypadek, aż 8 wydanych ebooków i wiele wiele innych. Przeczytaj, jaki był mój 2018 rok!
2019 rozpanoszył się już na dobre, a ja dopiero biorę się za podsumowanie 2018? Tak! Na blogu tak! Bo prywatnie podsumowałam sobie go już dawno – jak zawsze na przełomie starego i nowego roku. Przyszło mi jednak do głowy, że chcę zrobić takie podsumowanie również na blogu. I żeby podzielić się z Wami tym wszystkim, co działo się w 2018, i dla wspomnień (dla siebie), i… żeby zachować ciągłość tych podsumowań (robię je co roku, sami zobaczcie – 2015, 2016, 2017).
Spis treści wpisu?
Tak! Ten wpis jest baaardzo długi, więc podzieliłam go na tematy i na strony. Na samej dole wpisu macie numery stron i tam się po prostu przeklikujecie na kolejną stronę, jeśli czytacie po kolei. A jeśli chcecie od razu przejść do konkretnej sekcji, to możecie się przeklikać stąd, ze spisu treści. Ot takie ułatweinie.
- 2018 rok – moje osobiste TOP 5 (poniżej, czyli strona 1),
- podróże, podróże… – str. 2,
- wegańskie jedzenie roku – str. 3,
- inne cudowności, za które jestem wdzięczna – str. 4,
- porażki i życiowe lekcje – str. 5,
- plany na 2019 – str. 6.
2018 rok – moje osobiste TOP 5
Tak samo jak rok temu, postanowiłam wybrać TOP 5 rzeczy, które najbardziej mi się udały w 2018, za które jestem najbardziej wdzięczna, sobie, życiu i wszystkim, którzy maczali w tym palce :) Kolejność oczywiście losowa, bo ciężko wybrać!
1. Przeprowadziłam się do Meksyku! W sumie w zeszłym roku mieszkałam aż w 4 krajach (najpierw 3 miesiące we Włoszech, dokładnie na Sycylii, potem 5 na Malcie, 3 w Polsce i ostatni już w Meksyku), ale to Meksyk zdecydowanie najbardziej podbił moje serduszko. Na ten moment, gdy jesteśmy tu już od dwóch miesięcy, mogę powiedzieć, że najbardziej podoba mi się życie właśnie tu. Sycylia była kompletną porażką, na Malcie było zbyt mało zieleni (beton, beton i jeszcze raz beton) i strasznie drogo, a tutaj jest po prostu cudownie! Pięknie, ciepło, koszty życia podobne jak w Polsce, a ludzi o wiele radośniejsi niż w naszym kraju!
Przeczytaj wpis: Moje pierwsze wrażenia z Meksyku (wkrótce opublikuję wrażenia po 2-óch miesiącach, bo perspektywa nieco mi się zmieniła :)
2. Nauczyłam się praktykować wdzięczność, co było moim planem na samorozwój, że tak to nazwę, na 2018. Wcześniej byłam straszną złośnicą, ale to taką do przesady. Zawsze znalazłam coś, co czego się można przywalić, robiłam awantury, darłam japę… Ale od początku roku zaczęłam codziennie praktykować wdzięczność.
Najpierw po prostu codziennie dodawałam na instagram zdjęcie z jakimś moim powodem do wdzięczności i hasztagiem #365powodówdowdzięczności. Dzięki temu codziennie szukałam sobie czegoś, za co bym mogła być wdzięczna. Potem zaniechałam tego codziennego wrzucania zdjęć-powodów… Ale już nauczyłam się je dostrzegać. Drobnostki, za które mogę być wdzięczna. I przez to stałam się o niebo szczęśliwsza!
Teraz rzadko się tak naprawdę złoszczę (a jeśli już to szybko się ogarniam i przywołuję do porządku), znacznie częściej się uśmiecham. No i kontynuuję nawyk praktykowania wdzięczności na Instagramie, ale w nieco innej formie – w ramach cotygodniowych podsumowań. Znajdziesz je pod hasztagami #podsumowanietygodnia i ostatnio również #pozytywnepodsumowanietygodnia. Albo po prostu zaobserwuj mnie na Instagramie!
3. Spłaciłam karty kredytowe i debet na koncie. Moim planem na 2018 rok było ogarnięcie swojego budżetu. No i w sporej części to się udało. Oczywiście nadal nie notuję wydatków, ale nie wydaje się to konieczne, gdy nie wydaję pieniędzy na pierdoły. Najważniejsze jednak, że spłaciłam swoje obie karty kredytowe i debet na koncie, co od dawna mi ciążyło. Ulga wynikająca z braku zadłużenia w banku jest przeogromna! To jakby gigantyczny głaz spadł mi z serca.
4. Na 29 urodziny dostałam najlepszy prezent w życiu! Poprzeczna była zawieszona wysoko, bo na 28 urodziny dostałam wymarzone różowe ukulele (które swoją drogą nie dotrwało do Meksyku, bo Borsuk zrzucił je z szafki nocnej, i tak oto dokonało swego żywota, smuteczek). Jednak weekend we Włoszech, w Mirabilandii (to taki super park rozrywki), i to z dodatkowymi halloweenowymi rozrywkami tylko dla dorosłych, zdecydowanie pobił wszystko. I tak oto mój ukochany po raz kolejny udowodnił, że jest najlepszym chłopakiem na świecie.
5. Przestałam się bać i NAPRAWDĘ zaczęłam sprzedawać! Wcześniej naprawdę bałam się sprzedawać, bałam się, że ludzie uznają, że coś im wciskam, że wyskakuję z lodówki… Ale to już przeszłość! Już się nie boję, śmiało mówię o moich produktach, bo po prostu wiem, że mają ogromną wartość. No i w związku z tym, że przestałam się bać, a zaczęłam sprzedawać, moja firma zaczęła generować w końcu konkretny przychód. Może nie są to kokosy, ale nie jest źle. Ostatnie 2 miesiące 2018 były najlepszymi miesiąca w ponad rocznej historii mojej działalności (no dobra, teraz styczeń 2019 zajął drugie miejsce, hehe) . Jestem z siebie BARDZO dumna!
Dalsza część podsumowania na kolejnej stronie – kliknij na 2 poniżej!