DILERZY I MARIACHI NA KAŻDYM KROKU? SPRAWDŹ MOJE PIERWSZE WRAŻENIA Z MEKSYKU!

Czy w Meksyku jest bezpiecznie? Czy weganie nie umierają tutaj z głodu? Co wyróżnia meksykańską ulicę? Sprawdź moje pierwsze wrażenia  z życia w Meksyku!

Udało się, w końcu! Po wielu sytuacjach, przez które musieliśmy przekładać nasz wyjazd, w końcu jesteśmy w Meksyku. Od piątku cieszymy się ciepełkiem, uczymy hiszpańskiego i jemy meksykańskie pyszności. Czas chyba najwyższy, żeby podzielić się z Wami moimi pierwszymi wrażeniami!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Aśka Rzeźnik / mortycja.com (@askarzeznik)

Wśród osób, które nigdy tu nie  były, a znają jedynie ze słyszenia, Meksyk owiany jest złą sławą. Mam wrażenie, że ludzie uważają to miejsce za kraj trzeciego świata, gdzie łatwo o kosę w żebra, porwanie czy przypadkowy postrzał. Gdy mówiłam, że wyprowadzam się do Meksyku, pojawiały się 2 pytania – „A czy to bezpieczne?” i „A co Ty tam będziesz jadła?” (to drugie w konktekście weganizmu). No to czas rozprawić się z tymi dwoma mitami!

Przedstawiam Wam tutaj głównie moje pierwsze wrażenia, ale część informacji jest też poparta doświadczeniem Kajtka, który już tutaj wcześniej mieszkał.

Dilerzy a bezpieczeństwo?

Tak, to prawda, że narkotyki tutaj bardzo łatwo kupić. Nie, to nieprawda, że jest niebezpiecznie.

Kiedy idziesz głównym deptakiem, zwłaszcza wieczorem (nawet wczesnym), to co i rusz jesteś zaczepiany przez różnych ludzi, którzy chcą Ci coś sprzedać. Jedną z takich grup są dilerzy stojący co kilka metrów i pytający „guys, you wanna get high?”. Jednym z pierwszych zdań, jakich się nauczyłam, jest „Ja estoy alto”, czyli „Ja już jestem na haju” :) Tak im odpowiadam zamiast zwykłego „gracias”, hehe.

To jednak, że tak wielu tutaj dilerów wcale nie oznacza, że jest niebezpiecznie. Wręcz przeciwnie. Policji jest mnóstwo, jeżdżą swoimi pikapami, chodzą po plaży czy jeżdżą brzegiem morza quadami. I zazwyczaj każdy z nich ma przy sobie wielki karabin.

bezpieczeństwo w Meksyku

Turyści w Meksyku (przynajmniej tu, gdzie my mieszkamy – na Jukatanie, blisko Stanów) to spore źródło dochodu, więc tutaj po prostu musi być bezpiecznie.

A jeżeli faktycznie od czasu do czasu wybuchnie jakaś strzelanina, to to są walki karteli i nie giną turyści czy jacyś przypadkowi ludzie, tylko dilerzy.

Naganiacze z uśmiechem na ustach

Tak jak już wyżej wspomniałam, na głównym deptaku (5. Aleja) sporo jest wszelkiego rodzaju naganiaczy i ulicznych sprzedawców. Jedni ciągną cię do swojej knajpy, drudzy chcą sprzedać wycieczkę, a kolejni oferują pierwszego szota tequili gratis. Co krok ktoś Cię zaczepia!

Tylko że to zaczepianie jest zupełnie inne niż w Polsce, gdzie takie osoby są jak natrętne muchy. Tutaj to jest takie totalnie na luzie, z uśmiechem na ustach, i często kreatywne i zabawne! Na przykład częstych procederem jest próba zgadnięcia narodowości zaczepianego klienta.

I tak jeden Pan sprzedający wycieczki zawołał za nami:
– Are you from Poland? Karol Wojtyla!!!
Na taką zaczepkę ciężko pozostać obojętnym, więc zatrzymaliśmy się, żeby z nim pogadać, a ten zacząć od razu o kapuście kiszonej i żebyśmy go nauczyli, jak to się po polsku mówi (on znał nazwę niemiecką – sauerkraut).

Inny koleś, który zapraszał do baru, zaczął tańcować i zaprosił Kajtka do tańca, a gdy ten poszedł w dzikie szalony pląsy, otrzymał zaproszenie na tequilę – oczywiście pierwszy szot gratis na spróbowanie!

Muzyka na żywo

Zauważyliście, że w Polsce muzyka na żywo to głównie na jakichś oficjalnych koncertach?
Do kotleta czy wieczornego drinka w barze raczej nikt nie gra i nie śpiewa. A tutaj owszem! Muzyka na żywo w knajpach czy beach barach to standard.

A jeśli nie ma zespołu grającego w knajpie, to zawsze się przyplącze jakiś gitarzysta ze skrzypkiem albo orkiestra mariachi, którzy chodzą od knajpy do knajpy (tutaj restauracje i bary są otwarte na ulice, tak jakby nie ma frontowej ściany), akompaniują jedzącym i zbierają pieniądze. W ogóle tutaj jakość muzyki ulicznej też jest totalnie inna niż w Polsce!

muzyka na żywo, Meksyk

Może się wydawać, że to nic takiego, ale zapewniam, że muzyka na każdym kroku ogromnie uprzyjemnia życie! Trochę chce się tańczyć na środku ulicy, a trochę się człowiek czuje jak w teledysku :)

A co z wegańskim jedzeniem?

Och, to dopiero jest temat rzeka! W Playa, gdzie mieszkamy, jest mnóstwo wege i wegańskich miejscówek, więc roślinożerca tu z głodu nie zginie. Specjały kuchni meksykańskiej również spokojnie znajdziecie w wersji wegańskiej. Ja próbowałam już tacosów i empanad, a w kolejce czekają jeszcze quesadillas i burrito!


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Aśka Rzeźnik / mortycja.com (@askarzeznik)

Przez te 3 dni odwiedziliśmy już kilka knajp i z tych wizyt mam jeden wniosek – kuchnia roślinna jest tutaj na naprawdę wysokim poziomie! Jest przede wszystkim różnorodność, a nie wszystko na jedno kopyto, są różne kuchnie świata, można zjeść i zdrowo i fast foodowo… I dotąd jeszcze nie trafiliśmy na knajpę, o której moglibyśmy powiedzieć, że jest niewypałem.

Po tych trzech dniach spokojnie mogę powiedzieć, że z miejsc, w których byłam i żywiłam się wegańsko (a musicie wiedzieć, że jestem gastroturystką i jak jestem w nowym miejscu, to odwiedzam mnóstwo knajp), Playa wysuwa się na prowadzenie!

weganizm w Meksyku

Oczywiście trochę inne będzie pewnie moje wrażenie, gdy już znajdziemy mieszkanie i sama zacznę gotować. Wtedy na pewno weganizmowi w Meksyku poświęcę osobny wpis… Ale widziałam już w sklepach mnóstwo dziwnych niespotykanych w Europie owoców i warzyw, z którymi z pewnością będę eksperymentować, i całą półkę tanich roślinnych mlek (np. migdałowe czy kokosowe w litrowym kartonie za 5 ziko).

weganizm, Meksyk

Chcesz więcej?

Ciekawostki i moje życie w Meksyku na bieżąco pokazuję na insta stories, więc zapraszam do obserwowania mnie na Instagramie. Na moim profilu znajdziecie przypiętą relację „Meksyk” i tam można też hurtem obejrzeć wszystko, co już na temat Meksyku publikowałam na stories.


Wyświetl ten post na Instagramie.

Post udostępniony przez Aśka Rzeźnik / mortycja.com (@askarzeznik)