
1 ROK, 55 KSIĄŻEK
Moje książkowe podsumowanie roku, czyli co przeczytałam i jakie książki mnie zachwyciły, zaskoczyły lub rozczarowały. Sprawdź!
Jak wiecie (albo i nie), jestem molem książkowym. Uwielbiam czytać, najchętniej nie robiłabym nic innego, tylko leżała do góry brzuchem w łóżku lub ulubionej kawiarni i czytała, czytała, czytała… W związku z tym moim zamiłowaniem do czytania, po raz drugi już wzięłam udział w wyzwaniu „52 książki w rok” (czyli mniej więcej jedna książka na tydzień). Niby i bez wyzwania czytam, ale ono jednak daje mi motywacyjnego kopniaka, by czytać więcej. Zresztą o tym wyzwaniu pisałam już dość obszernie, zatem obsyłam do wpisu „czy wyzwanie 52 książki w rok ma sens?”.
Wyzwaniu udało mi się podołać, nawet z nawiązką – przeczytałam w sumie 55 książek. Byłoby 57, ale dwóch nie udało mi się skończyć, więc przejdą na rok kolejny. Kompletną listę przeczytanych przeze mnie książek możecie podejrzeć TUTAJ. A teraz zapraszam na małe podsumowanie tejże listy!
NAJLEPSZE PRZECZYTANE KSIĄŻKI
Przeczytane książki oceniam w serwisie lubimyczytac.pl (TU możecie obserwować mój profil). Zerkam zatem na najlepiej ocenione w tym roku książki i… muszę przyznać, że było ich bardzo dużo. W sumie racja – przeczytałam ponad 50 książek, a znakomita ich część naprawdę przypadła mi do gustu. Za najlepsze uznaję jednak…
- „Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął” oraz „Analfabetkę, która potrafiła liczyć” J. Jonassona (myślę, że to właśnie te dwie książki najbardziej mnie wciągnęły, po prostu nie mogłam się od nich oderwać, a ile razy się podczas czytania uśmiałam, to nie zliczę. Myślę, że to są idealne książki DLA KAŻDEGO),
- serię „Czarny Wygon” S. Dardy (nie znałam wcześniej tego autora, więc tym bardziej miłą niespodzianką było, że gdy na niego trafiłam, to od razu na tak znakomite książki!),
- zbiór opowiadań „Opowiem ci mroczną historię” S. Dardy,
- „Domofon” Z. Miłoszewskiego (to również moje pierwsze spotkanie z tym autorem, ale na pewno nie ostatnie!),
- zbiór wywiadów „Energia kobiet”,
- część (bo jeszcze część przede mną) serii książek o Muminkach (jestem dziwadłem, bo od zawsze uwielbiałam bajkę o Muminkach, ale jakoś nigdy po książki nie sięgnęłam – w tym roku postanowiłam to nadrobić).
NAJLEPIEJ ZAPADŁO MI W PAMIĘĆ…
Są takie książki, które nawet jeśli nie wciągają na maksa, to jednak mocno zapadają w pamięć.Do tej listy, prócz, oczywiście, tych książek, które wymieniłam jako najlepsze, z całą pewnością mogę zaliczyć w tym roku…
- „Kieszonkowy atlas kobiet” S. Chutnik (najbardziej poruszył mnie TEN FRAGMENT – na tyle, że musiałam się podzielić nim na blogu),
- „Prawie jak gwiazda rocka” M. Quicka (kolejna książka tego autora o nastolatkach, ale niekoniecznie tylko dla nastolatków. Moją krótką recenzję przeczytacie TU),
- „Mary Poppins” i „Mary Poppins wraca” P.L. Travers (kolejne książki dla dzieci, których nigdy nie czytałam, i po które w końcu postanowiłam sięgnąć. To niesamowite, że Mary Poppins nie jest żadną kochaną, milutką, słodkopierdzącą nianią, lecz chłodną i zdystansowaną babeczką, a jednak książki o niej podbiły serca dzieciaków na całym świecie. Uwielbiam te książki właśnie za to, że nie są takie schematyczne.)
KSIĄŻKI, KTÓRE MOTYWUJĄ
Prócz książek z porywającą fabułą, która sprawia, że człowiek zapomina o bożym świecie, chętnie sięgam też po różnego typu książki poradnikowe i popularnonaukowe. I w tym roku kilak takich pozycji się przewinęło. Największego motywacyjnego kopniaka w pupę dostałam jednak przede wszystkim od…
- Sophii Amoruso, w „#SZEFOWEJ”,
- Aleksandra Perskiego i Joanny Rose, w „Nie musisz być najlepsza”,
- Tomka Tomczyka, w „Blog. Pisz, kreuj, zarabiaj”.
Każdą z tych trzech książek opisywałam na blogu, więc nie będę się wgłębiać w szczegóły.
ROZCZAROWANIE ROKU
Porównując oczekiwania wobec książki z uczuciami po jej przeczytaniu, największym rozczarowaniem w tym roku było dla mnie „Dzikie białko” Joanny Chmielewskiej. Nie była to najgorsza przeczytana w tym roku książki, ale zdecydowanie najbardziej się na niej zawiodłam. Uwielbiam Chmielewską, jej pomysły, żarty, robienie w konia czytelnika… Jestem zatem przyzwyczajona, że jej książki podbijają moje serce, a ta okazała się jednak klapą. Miała być kryminałem, a jest… właściwie nie wiadomo, czym. Kryminałem raczej nie. Też nie wiadomo do końca, co jest właściwą akcją książki… No klapa, po prostu klapa i rozczarowanie.
MIŁE ZASKOCZENIE
„Przygody Sherlocka Holmesa”, zdecydowanie! Zawsze uwielbiałam filmy o tym słynnym i dziwacznym detektywie, ale jakoś do książek zawsze byłam trochę uprzedzona (nie czytając ich w ogóle!!!)… W sumie nie wiem, czemu. Jakoś tak sobie wyobrażałam, że książki nie mogą być tak dobre jak film albo serial o tym detektywie… Okazało się, że mogą być jeszcze lepsze!
NAJGORSZY CHŁAM
Tutaj bez niespodzianek – tytuł utrzymuje książka „Blogostan”, o której wam już baaardzo szeroko pisałam. Sprawdźcie wpis albo uwierzcie mi na słowo i trzymajcie się od tego chłamu z daleka, a gdy zobaczycie, że ktoś sięga po niego w bibliotece lub księgarni, czym prędzej wybijcie mu to z głowy, dla jego własnego dobra.
I tyle mojej czytelniczej spowiedzi na ten rok. A jak tam u was? Ile książek udało wam się przeczytać? Jakie zaskoczyły was pozytywnie, a jakie negatywnie? Koniecznie się tym podzielcie w komentarzach!
*