JAK SIĘ TRESUJE DZIEWCZYNKI?
Dziewczynki muszą radzić sobie same. Żyć po omacku lub według spisanego scenariusza. Skąd mają wiedzieć, jak grać swoją rolę? Jak intonować głos, jak się poruszać, kim być. Należy przecież zadowolić wszystkich naokoło: nauczycielki, rodzinę, znajomych. Przepis jest prosty: przede wszystkim trzeba pozbawić się siebie. Przyciąć swoje wyobrażenia o życiu i dostosować je do wymogów otoczenia. Żeby nic nie wystawało, żeby wszystko pasowało. A jak coś nie mieści się w szablonie, to należy niezwłocznie zniszczyć. Na przykład swoje ciało. Małe dziewczynki siedzą więc w szafach i okręcają wokół brzuchów bandaże lub nakładają gorsety wykradzione od starszej siostry. Wkładają sobie dwa palce głęboko do gardła, a jak się nie da, to myślą o czymś obrzydliwym lub pakują do ust łyżki, ocet, gorzkie syropy. Rzygają. Na różowo. Anorektyczkują lub bulimują się całe w swych koronkowo-tiulowych bombonierkach. I też źle, i zaraz się dowiedzą, że mają zaburzenia żywieniowe na tle psychicznym i muszą być odprowadzone na terapię.
– Sylwia Chutnik, „Kieszonkowy atlas kobiet” (fragment)