CHOROBA BORSUKA, OSIĘDBANIE I NOWE EBOOKI [SIERPIEŃ W PIGUŁCE]
2 nowe wegańskie e-booki, poważna choroba mojego kota i wiele innych… Ciekawi, co działo się u mnie w sierpniu? Zapraszam na wpis!
Chciałam napisać, że sierpień był mega intensywny pod względem pracy. I że przeminął jak sen złoty. A potem uświadomiłam sobie, że to przecież tyczy się każdego mojego miesiąca w tym roku…
No to równie szybko jak przeminął sierpień — lecimy z jego podsumowaniem!
Praca – 2 najważniejsze projekty
Na tapecie były głównie 2 nowe wegańskie e-booki. Pierwszy miał premierę na początku sierpnia, więc intensywnie pracowałyśmy (ja i mój team Weganizujemy) nad jego promocją. Drugi — wyszedł na koniec miesiąca, więc dopinałyśmy cały projekt.
A cóż to za e-booki?
1. Ebook MniuMniu z przepisami na wegański nabiał – hit absolutny!
Znajdziecie tu przepisy nie tylko na wegańskie sery, mleko, jogurty czy masło, ale też na mleczne słodycze i przekąski, np. czekoladę, lody czy serowe cheetosy.
2. Ebook o tym, jak planować posiłki i z tanimi wegańskimi przepisami na cały miesiąc
Sprawa miesiąca — choroba Borsuka
Niestety Borsuk ostro mi się pochorował i było naprawdę źle. Na tyle źle, że zastanawialiśmy się, czy przeżyje. Przepłakałam wiele dni i nocy.
Nawet nie liczę, ile pieniędzy wydałam u weterynarza, ale przez niemal cały miesiąc była w lecznicy stałym codziennym gościem.
Na szczęście dziś jest już dobrze. Choć Borsuczek wciąż jest i jeszcze długo będzie leczony, to jest już w naprawdę świetnym stanie. Tak że kamień z serca!
Osiędbanie
Sierpień był dla mnie też miesiącem, gdy mocno się o siebie zatroszczyłam, i to od razu z wielu stron:
-
zapisałam się na psychoterapię (chodzę już miesiąc, więc chyba czas na jakieś podsumowanie pierwszych wrażeń?)
-
przebadałam się ze wszystkich stron (przy okazji wyszło, że do mojego guzka w piersi z poprzedniego roku doszły 2 kolejne)
-
wróciłam do regularnej aktywności fizycznej — chodzę na siłownię i pole dance, a do tego po mieście poruszam się głównie rowerem (kocham mój nowy rower!)
-
robię sobie wolne weekendy (dla takiego pracoholika jak ja to duża rzecz!!!)
-
no i zapisałam się na świetny kurs online, by nie tylko osiędbać psychicznie i fizycznie, ale też zawodowo