WEGAŃSKIE OPOWIEŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA: FRANCJA

Jak to jest być weganką we Francji? Czego koniecznie muszą spróbować roślinożerni turyści we Francji? I jak Francuzi podchodzą do idei weganizmu? Przeczytaj wywiad i sprawdź!

„Wegańskie opowieści z całego świata” to mój blogowy cykl, w którym poprzez wywiady z roślinożercami ze wszystkich stron świata pokazuję Wam, jak się żyje weganom w innych krajach. W serii pojawiło się już wiele wpisów (m.in. na temat weganizmu w Norwegii, Kanadzie, Turcji czy we Włoszech)    – wszystkie niezwykle ciekawe, więc jeśli jeszcze nie czytaliście, koniecznie to nadróbcie! Dziś natomiast zapraszam Was na wirtualną wyprawę do Francji, o której opowie Karolina.

weganizm we Francji
Poznajcie Karolinę! Więcej zdjęć mojej rozmówczyni i tego, co wcina we Francji, znajdziecie na jej instagramie, zachęcam do zajrzenia!

Może na początek opowiesz coś o sobie? Kim jesteś, czym się zajmujesz i skąd się wzięłaś we Francji?

We Francji jestem od września ubiegłego roku, ale już wcześniej przyjeżdżałam tutaj regularnie. Początkowo tylko do rodziny, a potem także służbowo. Z wykształcenia jestem tłumaczką hiszpańskiego i angielskiego, ale dzięki regularnym wizytom we Francji od małego, nauczyłam się biegle także francuskiego. Obecnie pracuję przy projektach budowy zbiorników magazynowych na terenie zakładów chemicznych (wiem, że brzmi to mało zachęcająco, ale w rzeczywistości nie jest źle) jako tłumaczka i koordynatorka BHP. Krótko mówiąc działam w branży metalurgicznej, choć moim marzeniem pozostaje gastronomiczna ;) Moją wielką pasją są konie i jeździectwo. Chwilowo niestety byłam zmuszona zrezygnować z wizyt w stajni, więc czas wolny spędzam na testowaniu nowych wegańskich przepisów i bieganiu po skalistych plażach.

Jak się żyje weganom we Francji?

Weganizm nie jest tutaj szczególnie popularnym zjawiskiem. Wielu ludziom trzeba tłumaczyć, o co w nim chodzi, ponieważ często mylą dietę wegańską z wegetariańską. W restauracji trzeba wyraźnie zaznaczyć, że nie je się jajek, mleka, serów, itd. Nie znajdziemy tutaj raczej typowo wegańskich restauracji. Dla przykładu, gdy szukałam na happycow miejscówek do zjedzenia w Marsylii, znalazłam tylko jedną 100 % wege, więc o czymś to świadczy… A w Tuluzie jeden food truck z wegeburgerami. Natomiast w „normalnych” knajpach personel zazwyczaj nie stwarza problemów i jest gotowy na przygotowanie roślinnego posiłku z produktów, które ma akurat pod ręką. W pizzeriach też można bez kłopotu zamówić pizzę bez sera i wymienić go na inny składnik. Brak wegańskich lokali rekompensuje na szczęście spora popularność sieci sklepów ze zdrową żywnością, w których znajdziemy masę ciekawych produktów w korzystnych cenach. Summa summarum oceniam, że weganom we Francji żyje się wcale nieźle.

Jak ludzie we Francji podchodzą do wegan i idei weganizmu? Panuje tolerancja, nikt nikomu do talerza nie zagląda czy raczej ludzie uważają to za totalne dziwactwo?

Nie spotkałam się z atakami, chociaż kilkakrotnie francuscy znajomi, którym mówiłam, że jestem na diecie wegańskiej uderzali w typowo moralizatorski ton o białku, witaminie B12, itd. ;) No i wielu z nich nie wyobraża sobie zrezygnować z jedzenia produktów mlecznych, co jest dość zrozumiałe, bo we Francji panuje kultura jedzenia serów (tradycyjnie po posiłku zakąsza się jeszcze główne danie np. kawałkiem camemberta z bagietką). Na pewno jednak nikt nie próbował mnie „prostować”.

Jak jest z dostępnością wegańskich produktów we Francji?

Jestem rozdarta, ponieważ z jednej strony bez problemu znajdziemy w supermarketach różnego rodzaju mleka (nie tylko sojowe, ale różne inne takie jak migdałowe, owsiane czy nawet z kasztanów jadalnych), śmietany, jogurty, deserki czy nawet wegański majonez, ale z drugiej, ze świecą szukać roślinnych zamienników wędlin czy serów. Kiełbaski sojowe i tempeh znalazłam tylko w sklepie sieci Bio C’Bon. Trochę lepiej jest z gotowcami. W Auchan na dużym dziale z produktami bio można znaleźć w lodówkach falafele, roślinne kotlety (trzeba patrzeć na skład, bo czasem dodają do nich np. kozi ser), kasze z dodatkami do odgrzania w mikrofali czy „mielone” z tofu. Raczej próżno szukać natomiast wegańskich lodów.

Czy macie tam jakieś wegańskie przysmaki, których w Polsce nie ma, i koniecznie polecasz spróbować albo nawet kupić sobie zapasik czegoś do przywiezienia do Polski?

Jeśli ktoś przyjeżdża z wizytą na południe Francji, to obowiązkowo polecam zaoapatrzyć się w dobrą oliwę i spróbować różnego rodzaju oliwek. Poza tym dobrym pomysłem na prezent dla rodziny i przyjaciół (albo po prostu dla siebie ;)) będzie pasta z kasztanów jadalnych, która świetnie smakuje na gofrach lub naleśnikach. A podczas samego pobytu warto popróbować pomidorowych past z ziołami, które znajdują się przeważnie w lodówkach obok sałat i są szybką alternatywą na kanapki czy jako sos do makaronu.

A jak z cenami produktów stricte wegańskich (tofu, parówek, mlek roślinnych itp.) – w porównaniu do zarobków i ogólnych kosztów życia są tanie czy drogie? I jak wypadają w porównaniu z cenami podobnych produktów w Polsce?

Jeśli ktoś mieszka i pracuje we Francji, to dieta wegańska na pewno go nie zrujnuje, a może się nawet okazać tańsza niż ta standardowa. Wystarczy chociażby zaopatrywać się w sezonowe warzywa i owoce. Dobrym pomysłem są zakupy na targu, gdzie przeważnie jest nawet taniej niż w hipermarkecie. Cena mleka sojowego wynosi poniżej 2 €, a dwie kostki tofu po 100 g dostaniemy za mniej niż 3 €. Strączki czy pomidory w puszkach dostaniemy tutaj za grosze. Ceny mleka i jogurtów są bardzo zbliżone do tych w Polsce. Tofu jest niestety droższe.

Miałaś we Francji jakieś zabawne przejścia związane z twoim weganizmem? Masz jakieś anegdotki?

Nie wiem, czy mogę to rozpatrywać w kategorii anegdotek, ale ostatnio dostałam w prezencie urodzinowym książkę z wegetariańskimi przepisami, w której są różne oznaczenia, m.in., że dana potrawa jest wegańska. Prawdziwym kuriozum okazał się przepis na wegańskie czekoladowe muffiny (tak, oprócz oznaczenia pod spodem, w tytule pojawiło się określenie „wegańskie”). Zgadnijcie co znalazło się w składnikach – jajka… To kolejny dobitny przykład na to, że Francuzi mają jeszcze lekcje do odrobienia ;)

Czy chciałabyś coś jeszcze dodać na temat weganizmu we Francji?

We Francji jest bardzo mały wybór kasz, dlatego jeśli ktoś jest takim kaszomaniakiem jak ja, polecam przywieźć sobie zapas z Polski. W czasie podróży dobrze mieć ze sobą własny prowiant, ale w awaryjnych sytuacjach na stacjach benzynowych można znaleźć nawet świeże owoce, smoothies czy chipsy z buraka, także wegańscy turyści i we Francji znajdą coś dla siebie i nie poczują się poszkodowani

*

Podobało się? W takim razie polub mnie na fejsbuku i zaobserwuj na bloglovin, aby nie przegapić kolejnych wpisów!