WEGAŃSKIE OPOWIEŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA: KANADA

Jak to jest być weganinem w Kanadzie? Jak miejscowi traktują wegan? Czy wegańskie opcje są w Kanadzie na porządku dziennym? Przeczytaj wywiad i sprawdź!

„Wegańskie opowieści z całego świata” to mój autorski cykl wywiadów, w których wypytują wegan z różnych stron świata o to, czy łatwo być roślinożercą tam, gdzie mieszkają. Dotychczas pojawiło się już kilkanaście wpisów z tej serii – rozmawiałam już między innymi o weganizmie w Australii, Japonii, Tajlandii czy Turcji. Dziś przyszła kolej na Kanadę, o której opowie mi i Wam Agnieszka.

Jak się żyje weganom w Kanadzie?

Weganom w Kanadzie jest zdecydowanie łatwiej niż w Polsce. Być może Toronto to nie wegański raj na miarę Berlina, ale na pewno jest o wiele lepiej niż w wielu stolicach europejskich. Każda kawiarnia ma na wyposażeniu mleka roślinne, więc prośba o latte z mlekiem sojowym, kokosowym bądź innym nikogo nie dziwi. W większości zwykłych restauracji dostępne są opcje wegetariańskie i wegańskie. Kucharze zresztą zawsze skłonni są zrobić podmiankę lub podtuningować danie pod gusta wegan. Knajp stricte wegańskich jest bardzo dużo, choć brakuje restauracji z prawdziwego zdarzenia. jest wiele wegańskich sieciówek i barów szybkiej obsługi. Na topie jest szczególnie jarmuż, serwowany we wszystkich formach i odsłonach. W sklepach jest duży wybór wegańskich półproduktów i wegańskiej garmażerki. Zawsze można dostać przynajmniej hummus i mleko sojowe. Toronto jest miastem wielokulturowym, w którym znajdziemy kuchnię z każdego zakątka świata. Szczególnie popularne są kuchnie chińska, koreańska, tajska czy indyjska, które z natury mają w swoich menu duży wybór dań wegańskich. Praktycznie każda narodowa restauracja ma swoja wegańska odsłonę, nawet mięsna kuchnia jamajska.

Jak ludzie w Kanadzie podchodzą do wegan i idei weganizmu? Panuje tolerancja, nikt nikomu do talerza nie zagląda czy raczej ludzie uważają to za totalne dziwactwo?

Kanadyjczycy są bardzo tolerancyjni i chyba nikomu nie przyszłoby do głowy zaglądać komuś do talerza bądź krytykować go za jego wybory żywieniowe. Weganizm jest również bardzo modny, tak samo jako świadomy i zdrowy tryb życia, do których przykłada się tutaj dużą wagę. Można wydziwiać do woli i nikt nie potraktuje tego jako fanaberii. Opcje wegańskie, bezglutenowe, bezlaktozowe, bezcukrowe, bez orzeszków etc. są zawsze dostępne.

Jak jest z dostępnością wegańskich produktów w Kanadzie?

Produkty wegańskie są łatwo dostępne, szczególnie tofu, które jest baza do kuchni chińskiej, bardzo popularnej w Toronto. Mleka roślinne są tak samo popularne jak mleko krowie. Zdecydowanie łatwiej o mleko sojowe niż o np. tradycyjny serek wiejski (niewegański), który w Kanadzie uchodzi za rarytas i jest raczej egzotyczny. W Toronto jest tez słynna amerykańska sieciówka Whole FOODS, w której zaopatrzymy się w najbardziej wymyślne wegańskie półprodukty i substytuty mięsa. Najgorzej jest jednak z samymi warzywami i owocami, których jakość pozostawia wiele do życzenia… Owoce egzotyczne są łatwiej dostępne i tańsze niż w Polsce, ale np. maliny czy borówki to towar luksusowy. Owoce są często podgniłe albo po prostu niesmaczne i trzeba być bardzo ostrożnym przy kupowaniu i dokładnie oglądać każdy produkt. Tzw. farmers’ markets są opcją zdecydowanie dla bogatszej części społeczeństwa. Najlepsze i najtańsze warzywa i owoce można kupić w dzielnicach chińskich bądź koreańskich, które znajdują się poza ścisłym centrum. I to niestety było mój zmorą na początku, gdyż na warzywa i owoce wydawałam po prostu fortunę.

A jak z cenami produktów stricte wegańskich (tofu, parówek, mlek roślinnych itp.) – w porównaniu do zarobków i ogólnych kosztów życia są tanie czy drogie? I jak wypadają w porównaniu z cenami podobnych produktów w Polsce?

Jeśli chodzi o ceny to przede wszystkim należy przestawić się na wyższe ceny żywności niż w Europie. Jeśli zaakceptujemy ten fakt, ceny produktów stricte wegańskich nie będą specjalnie wysokie. Mleka roślinne czy tofu są tańsze niż w Polsce. Wegański majonez jest w cenie zwykłego. Najdroższe są świeże warzywa i owoce, które, niestety, nie są tak smaczne jak te polskie. Fajne jest to, że w każdym sklepie można dostać np. trawę pszeniczną, tak ubóstwianą przez witarian. Popularne są także słodkie ziemniaki i bok choy, te produkty będą tańsze niż w Polsce. Natomiast zwykłe ziemniaki czy sałata będą wydawać się drogie. Gotowy pudding chia znajduje się na półce z jogurtami i jest równie popularny. Bardzo popularna jest również quinoa, niestety nie jest tania (moim zdaniem to nie do końca wegański produkt, ale to inna historia).

Miałaś w Kanadzie jakieś zabawne przejścia związane z twoim weganizmem? Masz jakieś anegdotki?

Jarmuż, jarmuż i jeszcze raz jarmuż W pierwszej chwili mnie to niezwykle denerwowało i miałam już dosyć wszechobecnego i atakującego mnie z każdej strony jarmużu czyli KALE. Jako, ze jest to zimowe warzywo i naturalnie występuje w Kanadzie, a przy okazji to superfood, zyskało tu sobie niezwykłą sławę. Często ludzie chodzą w bluzach z napisem „Kale” – takich, jaką nosi Beyonce na jednym ze swoich teledysków…

Czy chciałabyś coś jeszcze dodać na temat weganizmu w Kanadzie?

Moją ulubioną wegańską knajpą jest sieciówka Fresh, gdzie serwują świetne tzw. immuno shots, czyli skoncentrowane eliksiry np. z kurkumy, miodu, czosnku i imbiru. Fajna i popularna jest również sieć „Kumperfurt&Kim”, czyli opcja wegańska i bezglutenowa w jednym. Podają świetne burgery na bezglutenowym i pieczonym na miejscu chlebie. Niestety, brakuje prawdziwej wegańskiej restauracji, w której można by było się rozsiąść i zamówić dwudaniowy obiad z deserem. Taką funkcję spełniała restauracja Grasslands przy Queen Street West czyli jednej z bardziej hipsterskich dzielnic miasta. Niestety, niedawno ja zamknęli…

– WYPEŁNIJ ANKIETĘ NA TEMAT BLOGA – 

*

Podobało się? W takim razie polub mnie na fejsbuku i zaobserwuj na bloglovin, aby nie przegapić kolejnych wpisów!