WEGANIE, KTÓRZY… NIE ROZUMIEJĄ WEGANIZMU
czyli 6 typów roślinożernych oszołomów.
ZOSIA SAMOSIA
Wszelkie gotowce i roślinne zamienniki mięsa, nabiału i jajek uważa za wymysł szatana. Przecież tam sama chemia, syf, przetworzone to to jak sam skurwysyn, no i drogie, panie! Po cholerę kupować, skoro wszystko można sobie samemu zrobić, w dodatku z fasoli?! Wszystko byłoby spoko, gdyby Zosia Samosia te swoje poglądy wyznawała i praktykowała jedynie w swym domowym zaciszu, ale nie! Nie ma tak hop siup! To trzeba wykrzyczeć światu, narzucić się ze swoim zdaniem, bo przecież jest jedyne słuszne!
SEMANTYK
Nazwij kotleta sojowego kotletem, a ser roślinny serem, a Semantyk zaraz zacznie toczyć pianę z pyska. Bo przecież kotlety to tylko z mięsa, a ser to tylko z prawdziwego nabiału, więc po cholerę czujesz potrzebę nazywania tymi naznaczonymi okrucieństwem nazwami swojego roślinnego jedzonka?! Czekam aż Semantycy zbiorą się w zorganizowaną grupę i zaczną urządzać protesty pod wegańskimi sklepami.
ORTOREKTYK
Chorobliwy maniak zdrowego żywienia. Co prawda na weganizm przeszedł z powodów empatycznych, ale przy okazji postanowił zmienić tryb żywienia na super hiper zdrowy i wszystko mu się we łbie pomieszało. Dlatego wszelkie kupne słodycze nazywa syfem i chemią, za wegańskie fast foody (nieważne, czy jesz je dzień w dzień czy raczej od święta) posłałby na szubienicę, a w sojowym mleku Alpro doszukuje się arszeniku. Mottem jego życia jest „no i co z tego, że wegańskie, skoro syf?!”. Strach takiego spotkać w prawdziwym życiu, bo można w papę zarobić za jedzenie wegańskich lodów (lody wszelkie inne niż domowe = syf!)… oczywiście, w ramach wegańskiego nawracania na jedyną słuszną drogę życia.
UZDROWICIEL
Weganizm jest jego receptą na wszystkie choroby świata i sposobem na życie wieczne. Masz katar? Przejdź na weganizm, przejdzie ci jak ręką odjął! Łupie cię w krzyżu? Weganizm ci pomoże! Zapalenie wyrostka – do natychmiastowego zabiegu? A gdzie tam – wystarczy zmienić dietę na roślinną! Już samo postanowienie o przejściu na weganizm sprawi, że przestanie cię boleć! A może masz raka? Człowieku, weganizm raz-dwa cię wyleczy! Tydzień maks i nawet po guzie wielkości pięści nie będzie śladu!
FAJTER BURAK
Każdego, kto ośmieli się w jego towarzystwie jeść albo chociaż kupować mięso czy nawet o nim wspominać, nazywa mordercą, trupojadem czy innym tego typu epitetem. Marzy mu się nawrócenie wszystkich wszystkożerców na weganizm, więc uznał, że obraźliwymi słowami i tryskającym na wszystkie strony jadem ich przeciągnie na „dobrą stronę mocy”. Spróbuj mu wytłumaczyć, że robi źle, bo tylko wszystko zniechęca do weganizmu i utwierdza w poglądzie, że weganie to sekta, a odpowie ci coś w stylu „jak biją dziecko, to też mam nic nie robić, bo kogoś urażę? a jak ty byś widziała, że kogoś gwałcą, to też byś nie reagowała? NA ZŁO TRZEBA REAGOWAĆ!!!!!!!!!!!”.
FAJTER NIEDZIELNY
Aktywne (w swoim mniemaniu) bojkotuje McDonalda i KFC, bo przecież jak kupisz tam frytki albo chociaż skorzystasz z kibla, to wspierasz przemysł mięsny (a w ogóle to przecież mak to korpo, a korpo to zło i szatański pomiot!), ale sam kupuje w Biedronkach, Carrefourach i innych wielkich marketowych koncernach, gdzie również od sprzedaży mięska nie stronią. Na co dzień Fajter Niedzielny jest raczej nieszkodliwy, ale jak usłyszy słowo-klucz („McDonald” lub „KFC” – nieważne w jakim kontekście to powiesz, może to być nawet totalnie neutralne zdanie w stylu „Logo McDonalda jest czerwono-żółte”), to miota nim jak szatan.
Pst! Przeczytaj też koniecznie:
Czy jesteś prawdziwym weganinem? Sprawdź!
Jak mówić o weganizmie? Jak go promować?
*