WEGAŃSKIE OPOWIEŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA: MEKSYK

Jak to jest być weganinem w Meksyku? Co się dobrego je? Czy w meksykańskich knajpach idzie dostać coś wegańskiego czy trzeba obejść się smakiem? I jak Meksykanie podchodzą do weganizmu? Przeczytaj wywiad, a się dowiesz!

„Wegańskie opowieści z całego świata” to cykl, w którym poprzez rozmowy z mieszkającymi w różnych zakątkach świata weganami dowiaduję się (i Wam co tydzień melduję!), jak to jest być roślinożercą poza Polską. Dotąd ukazały się już rozmowy na temat weganizmu w Japonii, Wielkiej Brytanii, Szwecji i Holandii. Dziś pora na Meksyk, o którym opowie moja sympatyczna imienniczka. Najpierw jednak co nieco o niej!

Mieszkająca w Queretaro w Meksyku Asia ma 26 lat i za sobą studia z lingwistyki stosowanej. Na drugi koniec świata pojechała za miłością, chłopakiem Diego, którego poznała we jak to jest być weganką w Meksyku?Wrocławiu. Asia weganką jest od roku (piąteczka!). Lubi literaturę wedyjską. spacery po górach i wypoczynek nad wodą… albo pod wodą, obserwując kolorowe ryby. Do tego z zapałem uczy się hiszpańskiego.

Jak to jest być weganką w Meksyku?

Weganką w Meksyku jest być łatwo. Pod dostatkiem mnóstwo różnych owoców i warzyw, których nazw wciąż nie umiem spamiętać… Oczywiście świeże papaje, melony, różne rodzaje mango i bananów to podstawa, ale poza tym jest mnóstwo innych jak pitaja, mamey, chicozapote, guamiche, garambullo, zapote negro, huaya, cherimoya, tejocote, rambutan, huitlacoche (tamtejsze grzyby) tuna, czyli owoce kaktusa, nopal, czyli liście kaktusa itd. To, co je się tutaj każdego dnia to tortille kukurydziane, zawsze świeże, pachnące i ciepłe. Wystarczy szybko zabrać je do domu, przygrzać na komalu (specjalna płyta do smażenia bez pomocy żadnego oleju), a potem dodać co tylko dusza zapragnie. Osobiście każdego prawie dnia jedliśmy tortille z czarną fasolą (wychodzi świetna pasta z czarnej fasoli, chili i cebulki), ryżem, nopalami z kolendrą i salsą. Salsa zwykle z zielonych kwaśnych pomidorów, cebulki, czosnku, kolendry i oczywiście chili – wychodzi salsa verde. Można też zrobić salsę z czerwonych pomidorów i reszta taka sama, wtedy otrzymamy salsę roja. Jemy zupy np. z białej kukurydzy i limonek. Często robimy też hummus i jemy go z tortillami i posypką z suszonego chile i limonki o nazwie tajin. Codziennie staramy się też robić sałatki ze szpinaku, różnych rodzajów sałaty, pomidorów, mieszanki ziół, rzodkiewki, awokado i obowiązkowo limonek.

Jak ludzie w Meksyku podchodzą do wegan i idei weganizmu? Panuje tolerancja, nikt nikomu do talerza nie zagląda czy raczej ludzie uważają to za totalne dziwactwo?

Jeśli chodzi o ludzi, to przez internet udało mi się poznać parę osób. Mamy grupę na fb „weganie i wegetarianie w Queretaro”. Poznaliśmy z chłopakiem też inną parę, którą przedstawiła nam moja mięsożerna znajoma. W pracy mam wegankę ze Szwajcarii. Cała rodzina mojego chłopaka to wegetarianie, mama od ponad 35 lat, chłopak i rodzeństwo od urodzenia. Oboje „przeszliśmy” na weganizm od początku 2015, więc staż mamy niewielki. Poza tym nie znamy żadnych wegan. Ale co ciekawe, W Meksyku każdy wie, że mięso jest niezdrowe! Jeśli osoba otyła, z nadciśnieniem, cukrzycą, problemami z sercem itp. pójdzie do lekarza pierwszego kontaktu, to praktycznie każdy lekarz zaleci unikanie mięsa i redukcję spożywania nabiału. Tyle tylko, że meksykanie kochają mięso i swoje tacos z mięsem, więc ciężko im zrezygnować. Jednak nikt tu nie zaprzeczy, że wegetarianizm i weganizm to najlepsze wyjście dla zdrowia. Dlatego też wiele razy gdy nadarzyła się okazja do rozmów z właściwie nieznajomymi osobami (np. na blablacarze) to zawsze w odpowiedzi na moje „jesteśmy weganami” słyszeliśmy „ooo jak zdrowo, tylko pozazdrościć”. Nigdy nikt nie chciał z nami dyskutować, nigdy nikt nam nie zaprzeczył, nie kłócił się, tylko pokornie przyznawał rację i prosił o wysłanie książek, filmów, materiałów na ten temat na maila. Podsumowując – w Meksyku każdy wie, że mięso i nabiał są niezdrowe. Mimo że wszyscy je jedzą, wiedzą, że tym samym pogarszają stan swojego zdrowia.

Jak jest z dostępnością wegańskich produktów w Meksyku? Trudno czy łatwo? Trzeba kombinować i jechać na drugi koniec miasta za parówką sojową czy w co drugim sklepie można takie produkty kupić?

W mieście w którym mieszkam (Santiago de Queretaro) jest parę sklepów z wege żywnością, można podjechać i kupić kiełbaski itp. Jednak cenowo absolutnie się to nie opłaca, lepiej jest samemu ugotować we własnej kuchni, lub odwiedźić pobliską wegańską taquerię, czyli mały bar w którym można zjeść wegańskie tacos. W co drugim sklepie na pewno parówek sojowych nie będzie. Może będą w 5 sklepach w całym mieście… Jeśli chodzi o mleko sojowe, kokosowe, migdałowe, ryżowe, kostkę sojową – można dostać je w każdym supermarkecie. Z tofu jest trochę gorzej. Znaleźliśmy w jednym Walmarcie i zawsze tam wracamy, kiedy potrzebujemy tofu. Ser wegański jest zupełnie niepopularny, wobec czego niestety nie da się go tu znaleźć. Cały lipiec podróżowaliśmy po centralnym i południowym Meksyku. Brzmi może niezbyt jako „podróż”, ale Meksyk jest ogromnym państwem. Polska jest wielkości największego ze stanów Meksyku, a stanów w tym kraju jest 32. Praktycznie w każdym większym mieście, w którym robiliśmy postój, znajdowaliśmy wegańskie/wegetariańskie restauracje na HappyCow. Swoją drogą – aplikacja działa rewelacyjnie! Dokładnie pamiętam dwie takie restauracje, które zostaną w mojej pamięci na długo. Jedna w mieście San Cristobal. Jedliśmy pyszne enmoladas, czyli tacos i mole (sos na bazie ogromnej liczby składników, ale głównie czekolady i chili) z awokado, ryżem i czarną fasolą za 10 zł. W innym mieście o nazwie Oaxaca znaleźliśmy cudowną restaurację Trigo Verde i tam odnalazłam miłość swojego życia – tacos al pastor – 6 tacos w cenie 3 zł! Dotychczas nie jadłam nigdy czegoś smaczniejszego niż te tacos… Restauracja oferowała szereg róznych wegańskich i typowo meksykańskich dań i napojów po całkowicie niedorzecznych cenach nie przekraczających 10 zł za najdroższe…

A jak z cenami produktów stricte wegańskich (tofu, parówek, mlek roślinnych itp.) – w porównaniu do zarobków i ogólnych kosztów życia są tanie czy drogie? I jak wypadają w porównaniu z cenami podobnych produktów w Polsce?

Ceny produktów wegańskich są w tych samych cenach co w Polsce. Tofu kupowałam po 5pln, najtańsze sojowe mleko w przybliżeniu za 5pln, migdałowe 7pln. Kostka sojowa jest bardzo tania, a parówek ani innych instant rzeczy nie kupujemy, bo jest tutaj ogrom warzyw i owoców, więc o wiele bardziej opłaca się gotować samemu. Poza tym o wiele zdrowiej!

*

Podobało się? W takim razie polub mnie na fejsbuku i zaobserwuj na bloglovin, aby nie przegapić kolejnych wpisów! A jeśli jesteś roślinożercą mieszkającym poza granicami Polski i chciał(a)byś opowiedzieć mi co nieco na ten temat, daj znać!