
WEGAŃSKIE OPOWIEŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA: SZWECJA
Jak to jest być weganinem w Szwecji? Jak ludzie podchodzą tam do tej kwestii? Czy w zwykłej knajpie uda się przekąsić coś roślinnego czy nie ma takiej opcji? Przeczytajcie wywiad, a się przekonacie!
W cyklu „wegańskie opowieści z całego świata” rozmawiam z weganami zamieszkującymi różne zakątki naszej planety, wypytując ich o to, jak im się tam, jako roślinożercom, żyje. W serii pojawiły się już wywiady na temat Japonii i Wielkiej Brytanii. Dziś obieramy za to kierunek na Szwecję!
Marta jest matką, żon
ą i weganką. Do Szwecji wyjechała z całą rodziną rok temu. Przyznaje, że odkądpamięta, ciągnęło ją do Skandynawii, więc życie tam bardzo jej się podoba. Lubi minimalistyczny skandynawski dizajn i bycie blisko natury, a zapach lasu odpręża ją jak żaden inny. Moja rozmówczyni uwielbia również podróże i fotografię, więc jak tylko może stara się łączyć te dwie pasje. Martę możecie czytać i podglądać na jej blogu Veganama oraz na fejsbukowym fanpejczu.
Jak to jest być weganką w Szwecji?
Weganka w Szwecji! Matko jak ja sobie poradzę? Tak myślałam, zanim wyjechałam do tego kraju. Przecież to kraj klopsików, łososia i pasty kawiorowej. Na szczęście miło się zaskoczyłam. Być weganką w Szwecji jest super!
Jak ludzie w Szwecji podchodzą do wegan i idei weganizmu? Panuje tolerancja, nikt nikomu do talerza nie zagląda czy raczej ludzie uważają to za totalne dziwactwo?
W Szwecji panuje tolerancja na wszystko i wszystkich. Kucharze i kelnerzy w nie wegańskich knajpkach dobrze wiedzą, czym jest weganizm. Byłam raz w typowo rybnej knajpce, ze względu na męża, który nie jest weganinem. Nie nastawiałam się na jedzenie, traktowałam to wyjście bardziej towarzysko. Jakim miłym zaskoczeniem było dla mnie jak nieśmiało zapytałam kelnera, czy w ogóle można liczyć na coś wegańskiego. Obawiałam się krzywych min i dziwnych uśmiechów, a kelner pełen powagi zapytał, czy nie jem żadnych produktów odzwierzęcych, w tym miodu, po czym zniknął w kuchni. Wrócił z propozycją pysznego dania, które zjadłam później ze smakiem. Można? Można!
Jak jest z dostępnością wegańskich produktów? Trudno czy łatwo? Trzeba kombinować i jechać na drugi koniec miasta za parówką sojową czy w co drugim sklepie można takie produkty kupić? I czy są dostępne jakieś typowo wegańskie produkty, których w Polsce raczej nie można dostać lub jest to trudne?
Wegańskie produkty są wszędzie! Od najmniejszych sklepów w których jest baza, czyli mleka roślinne, jogurty roślinne (sojowe, owsiane), gotowe dania wegańskie (klopsiki, kotlety, farsz, burgery), sery roślinne, tofu, parówki na bazie soi. Po duże supermarkety gdzie są całe działy wege z różnego rodzaju wege sosami, gotowymi daniami i czego tylko wege dusza zapragnie.
A jak z cenami produktów stricte wegańskich (tofu, parówek, mlek roślinnych itp.) – w porównaniu do zarobków i ogólnych kosztów życia są tanie czy drogie? I jak wypadają w porównaniu z cenami podobnych produktów w Polsce?
Ceny jak na zarobki Szwedów są umiarkowane. Są wyższe niż stanardowych produktów np. mleka. Czasem tofu potrafi być dość drogie. Ale jest to też kwestia. że wiele z wege produktów bywa ekologicznych. W ogóle w Szwecji jest ogromny wybów ekologicznych produktów, które wcale nie są wiele droższe od standardowych. Np. warzywa. Ja zawsze patrzę na promocję i często kupuje właśnie eko warzywa i owoce w cenach niższych bądź takich samych jak standardowe. Porównując ceny tutejsze z Polskimi, to jest drożej. Dużo drożej. Szczególnie patrząc na warzywa i owoce.
Miałaś w Szwecji jakieś zabawne przejścia związane z twoim weganizmem? Masz jakieś anegdotki?
Chyba nie miałam żadnych zabawnych przejść, bo dla nikogo weganizm nie jest niczym dziwnym i śmiesznym. Zawsze z tolerancją, a czasem z ciekawością rozmawiam z ludźmi na ten temat. Nigdy nikt mnie nie zapytał “O Boże, a co Ty jesz?!”, jak mi się to zdarzało w Polsce.
Czy chciałabyś dodać coś jeszcze na temat weganizmu w Szwecji?
Bardzo miłym zaskoczeniem jest dla mnie podejście służby zdrowia do weganizmu. Jestem mamą, w tym roku urodziłam w Szwecji drugie dziecko. W Polsce niejednokrotnie byłam krytykowana za weganizm podczas karmienia piersią. Tutaj całą ciąże byłam wege, teraz również podczas karmienia nie zmieniłam żadnych nawyków żywieniowych. Podczas wizyt kontrolnych w ciąży położna nigdy złego słowa nie powiedziała na temat mojego weganizmu. Wręcz dopytywała i mówiła, że świetnie, że interesuje się zdrowym odżywianiem. Po porodzie w szpitalu miałam możliwość wyboru jedzenia, w tym wegańskiego i bezglutenowego. Nikt nie nakazywał mi jedzenia produktów odzwierzęcych podczas karmienia. Żadnych niemiłych komentarzy. Teraz chodząc na wizyty kontrolne z dziećmi również nie ma na ten temat żadnych dyskusji.
*