
WEGAŃSKIE OPOWIEŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA: WIELKA BRYTANIA
Co jedzą weganie w Wielkiej Brytanii? Czy łatwo im tam czy trudno? Tanio czy drogo? Jak to jest z dostępnością wegańskich produktów? I jak ludzie reagują na dietę roślinną? Sprawdźcie!
Ostatnio z cyklem „wegańskie opowieści z całego świata” wyprawiliśmy się do dalekiej Japonii, dziś zapuszczamy się nieco bliżej – do Wielkiej Brytanii. Tym razem jednak zadałam pytania dwóch osobom, więc do czytania będziecie mieli trochę więcej. Zachęcam jednak, by przeczytać oba wywiady! Mimo że pytania są identyczne, odpowiedzi bardzo się różnią. Bardzo fajnie poznać kwestię weganizmu w innym kraju z dwóch różnych perspektyw. A teraz już bez zbędnego pitu pitu, przechodzimy do meritum!
Jedną z dwóch moich dzisiejszych rozmówczyń jest Marta
Smyk. Marta jest weganką od trzech lat i niemal tyle samo mieszka w Wielkiej Brytanii, w Bristolu, gdzie studiuje ilustrację. Jeśli jesteście ciekawi jej prac, sprawdźcie koniecznie stronę marta-art.co! Pasją Marty jest także gotowanie oraz pieczenie ciast. O pasji do fotografowania nic nie mówiła, ale koniecznie sprawdźcie jej instagram – cudo!
Jak to jest być weganką w Wielkiej Brytanii?
Być weganką w Wielkiej Brytanii jest bardzo łatwo. Mam wrażenie, ze coraz więcej osób przechodzi na weganizm lub się do tego stylu życia przekonuje i wprowadza chociażby małe zmiany w swojej diecie.
Jak ludzie w UK podchodzą do wegan i idei weganizmu? Panuje tolerancja, nikt nikomu do talerza nie zagląda czy raczej ludzie uważają to za totalne dziwactwo?
Ludzie w Anglii podchodzą do wegan oraz idei weganizmu niesłychanie pozytywnie. Nigdy nie spotkałam się z dezaprobata – nawet w pubach w małych miasteczkach, gdzie w menu nie ma żadnych wegańskich dan, zawsze oferowane mi są alternatywne opcje. Owszem, czasami ktoś z moich znajomych zapyta “jak możesz jeść pizze bez sera?”, ale nigdy nie są to niemile uwagi. Wielka Brytania to ogólnie bardzo tolerancyjny kraj i raczej nikogo nie interesuje co ktoś ma na talerzu.
Jak jest z dostępnością wegańskich produktów? Trudno czy łatwo? Trzeba kombinować i jechać na drugi koniec miasta za parówką sojową czy w co drugim sklepie można takie produkty kupić? I czy są dostępne jakieś typowo wegańskie produkty, których w Polsce raczej nie można dostać lub jest to trudne?
Jeśli chodzi o dostępność wegańskich produktów to jest bardzo łatwo Nie wiem czy mogłoby być łatwiej! Jest tutaj bardzo dużo sklepów ze specjalnymi produktami, takimi jak: wegańskie sery, mrożone pizze, parówki, nuggetsy i tego typu rzeczy. Nawet w supermarketach można znaleźć wegańskie burgery, rożnego typu słodycze, czekolady, pesto i tym podobne – zwykle znajdują się w jednym miejscu wiec łatwo je znaleźć Bardzo łatwo jest tez czytać etykiety – nie wegańskie produkty są zawsze wyszczególnione Dodam tez, ze w supermarketach bardzo dużo jest produktów, które są wegańskie zupełnie przypadkowo (na przykład bagietki z czosnkiem lub rożnego rodzaju gotowe dania).
A jak z cenami produktów stricte wegańskich (tofu, parówek, mlek roślinnych itp.) – w porównaniu do zarobków i ogólnych kosztów życia są tanie czy drogie? I jak wypadają w porównaniu z cenami podobnych produktów w Polsce?
Co do cen to w porównaniu do polskich, jest taniej. Jeśli chodzi o odniesienie cen produktów do kosztów życia w Wielkiej Brytanii to aż tak tanio nie jest, ale wiadomo, ze wegańska dieta nie opiera się tylko na przetworzonych produktach. Zależy tez o jakich produktach mowa, na przykład wegańskie mleka czy margaryny są bardzo tanie. Droższe są produkty takie jak wegańskie szynki czy serowe smarowidła
Miałaś w Wielkiej Brytanii jakieś zabawne przejścia związane z twoim weganizmem? Masz jakieś anegdotki?
Czy mam jakieś zabawne doświadczenia związane z moim weganizmem? Nie jestem pewna, czy komuś jeszcze wyda się to zabawne, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy w tym momencie! Otóż pracuje w wegańskim vanie przygotowując i sprzedając jedzenie, i często mam okazje zaobserwować to, ze większość klientów (którzy nie są weganami) nie ma zupełnie nic przeciwko zamówieniu i spróbowaniu jedzenia dopóty, dopóki nie uświadomię ich, ze wszystko jest wegańskie Mam wrażenie, ze to słowo samo w sobie działa na niektórych jak czerwony i migający znak ostrzegawczy, odstraszacz. Bezcenne jest widzieć twarze klientów, którzy właśnie dowiedzieli się, ze burger – bez grama mięsa, a herbata – bez krowiego mleka. No bo jak to!?
Czy masz jeszcze coś do dodania w kwestii weganizmu w Wielkiej Brytanii?
Na koniec dodam jeszcze od siebie to, ze prowadzenie wegańskiego stylu życia w Wielkiej Brytanii jest naprawdę bardzo łatwe Coraz więcej miejsc oferuje wegańskie opcje w menu, dlatego ze coraz więcej osob się takich opcji domaga. Tutaj, w Bristolu, organizowanych jest bardzo dużo wydarzeń związanych z weganizmem – marsze aktywistów, edukacyjne seanse filmowe, pop-up restaurants – jednorazowe wieczory (organizowane przez indywidualne osoby lub biznesy), podczas których serwowane jest wegańskie jedzenie itp. Jako studentka, wspomnę także, ze na mojej uczelni jest całkiem spory wybór wegankach dan: veggie burgery, wrapsy, kanapki z falafelem – jest w czym wybierać! Moje ogólne wrażenie jest takie, ze weganizm w Anglii rozprzestrzenia się zaskakująco szybko. Oby tak dalej.
* * *
Drugiego wywiadu udzieliła mi Agnieszka, która w Anglii mieszka mniej więcej 8 lat. Przyjechała tam po studiach i tak wyszło, że już została. Agnieszka ma 10-letnią kotkę imieniem Joda, która – jak mówi moja rozmówczyni – jest całym jej życiem. Interesuje się (Agnieszka, nie jej kotka!) też kosmetologią, medycyną, sportem, dietetyką, no i, oczywiście, zwierzakami. Poza kotką, kocha swoje życie, rower, czerwone wino, no i… partnera, rzecz jasna!
Jak to jest być weganką w UK?
Samo bycie weganką jest dosyć trudne, szczególnie, że mój partner nie jest weganinem. Kiedy przyjechałam do Anglii 8 lat temu byłam wegetarianką i problemem było znalezienie produktów, które pozwoliłyby mi na zdrowe odżywianie. Z tego też powodu zaczęłam jeść mięso po kilkunastu miesiącach mieszkania w UK. Przestałam na kilka lat, ale w międzyczasie spojrzałam obiektywnie na (nie)jedzenie mięsa, zaczęłam interesować się gotowaniem, pieczeniem oraz sama w sobie dietetyka i sportem. Ma to znaczenie, ponieważ wierzę w to, iż w silnym ciele silny duch. A kiedy jest się jedynym weganinem w otoczeniu znajomych to trzeba mieć silną osobowość! Także… Na początku tego roku przestałam jeść mięso, później przestałam pić mleko, jaja i tak zostałam weganką. Na początku było ciężko ze względu na gadanie ludzi i śmiechy, ale z czasem im się znudziło i już nie jestem „atrakcją”.
Jak ludzie w UK podchodzą do wegan i idei weganizmu? Panuje tolerancja, nikt nikomu do talerza nie zagląda czy raczej ludzie uważają to za totalne dziwactwo?
Wśród osób, którymi się otaczam to były ciągłe pytania, gdzie białko, że jesteśmy stworzeni, żebym jeść zwierzęta itd., ale są tolerancyjni w pewien sposób, szczególnie, kiedy właśnie mówię, że ja im do talerza nie zaglądam, więc proszę o nie zaglądanie do mojego. Czego ja nie rozumiem to, to iż w Anglii ludzie naprawdę kochają zwierzęta, ale dalej je jedzą…
Jak jest z dostępnością wegańskich produktów w UK? Trudno czy łatwo? Trzeba kombinować i jechać na drugi koniec miasta za parówką sojową czy w co drugim sklepie można takie produkty kupić? I czy są dostępne jakieś typowo wegańskie produkty, których w Polsce raczej nie można dostać lub jest to trudne?
Ja raczej unikam kupowania gotowego jedzenia, także wegańskie jak dla mnie jest wszędzie (zaczynając od świeżych warzyw, kończąc na wielkich pakach soczewicy), ale jeśli mowa o gotowym wegańskim to jest duże stoisko w Tesco, jest miejsce w lodówkach oraz zamrażarkach i są burgery, kiełbaski, lody, ciacha. Nie jestem pewna jak w mniejszych „osiedlowych” sklepach, ale jeśli ktoś ma cierpliwość to sobie zrobi pyszne wegańskie ze wszystkiego.
A jak z cenami produktów stricte wegańskich (tofu, parówek, mlek roślinnych itp.) – w porównaniu do zarobków i ogólnych kosztów życia są tanie czy drogie? I jak wypadają w porównaniu z cenami podobnych produktów w Polsce?
Ogólnie wszystko co wegańskie jest drogie, droższe niż „normalne” jedzenie. Np. 6 plasterków sera wegańskiego kosztuje 2.30 funta, a z mleka krowiego 1.20 (także prawie 2 razy więcej!!!!!). Batoniki „raw”, czyli bardzo zdrowe ze zmielonych orzeszków, daktyli, rodzynek i wielu innych smaków (również wegańskie) kosztują 2.70 funta (za 4), gdzie np. 4 marsy, snickersy itd kosztują funta!
Czy masz jeszcze coś do dodania w kwestii weganizmu w Wielkiej Brytanii?
Mogę tylko dodać, że weganizm wydaje się być ciężki, ale naprawdę nie jest!! Gotowanie posiłków to chwila moment, ciasta są również pyszne (i ludzie nie wiedzą, że są wegańskie), naleśniki też są wypasione i moim kolejnym wyzwaniem jest zrobienie smalcu z fasoli. Ważne jest próbować i „włączyć” sumienie, oglądnąć kilka dokumentów na temat rzezi zwierząt, poczytać, że nie potrzebujemy mięsa, żeby np. urosły nam mięśnie .
*