Dostępność wegańskich produktów i ich ceny

Żeby była jasność – mówiąc „wegańskie produkty” mam na myśli przede wszystkim roślinne alternatywy dla nabiału i mięsa.

No i z tym to tutaj już jest o wiele gorzej niż w Polsce czy w ogóle Europie. Polska to raj w porównaniu do Meksyku, do Playa del Carmen. Wegańskie kiełbaski, wędlina, jogurt czy w supermarkecie? Haha, zapomnij! Nie ma takiej opcji! Tutaj nawet o tofu trudno!!!

Produkty łatwo dostępne

Z łatwo dostępnych produktów, które znajdziemy i w hipermarkecie, i w Seven Eleven (kolejna sieciówka wielkości Żabki, ale nie tak rozpowszechniona jak Oxxo), mamy jedynie mleko roślinne. Kosztuje ono podobnie jak w Polsce – między 4 a 10 zł, w zależności od rodzaju.

Gdzie kupić tofu?

Na szczęście mamy na naszym osiedlu ten sklepik ze zdrową żywnością i tam znajdziemy nie tylko tofu, ale nawet – uwaga – kapustę kiszoną (nieważne, że 20-30 zł za słoiczek 0,5 kg, ważne, że jest!!!) czy wegański ser. Wracając jednak do tofu – muszę Wam powiedzieć, że to nie jest takie klasyczne twarde tofu, jak w Polsce. O nie! O takie bardzo ciężko, udało nam się je kupić 2 razy… Tutaj raczej dostępne jest silken tofu, które właśnie w Polsce jest trudniej dostępne i często droższe.

Znamy też 3 fajne sklepy, gdzie można znaleźć sporo wegańskich produktów.

Jeden z nich to Dac, który jest mniej więcej w centrum. Dostaniemy tam np. tofu, wegańskie sery czy wege „mięsa” (kiełbaski, wędliny, burgery), ale mają też świetny dział kuchnie świata, gdzie znajdziemy produkty gdzie indziej niedostępne, np. ja bardzo się ucieszyłam z pasty miso i pomidorów suszonych w oleju (w innych sklepach były tylko takie „na sucho”). No i miejsce to jest również ekstra dla osób, które chcą żyć w duchu less waste – sporo produktów jest na wagę, dużo też pakowanych w papier albo szkło. W ostateczności mają też duże opakowania produktów, które gdzie indziej trzeba kupować w małych paczkach i tym samym produkować więcej plastiku….

Zresztą pokazywałam Wam kiedyś zakupy, które tam zrobiliśmy… No to wrzucam Wam je jeszcze raz!

Poza warzywami i orzechami, które widać wyraźnie, to mamy tutaj suszone pomidory w oleju (słoik ok. 1 kg!), masło orzechowe 100%, tahini, cieciorkę w słoiku, pastę curry, pastę tandoori, zielony pieprz ziarnisty w słoiku, kefir kokosowy, a w papierze kalafiora i świeże placki na tacosy.

Chlebek z ziaren i orzechów, płatki owsiane, amarantus i sos sojowy (Kikkoman to jedyny słuszny sos sojowy dla mnie!)
A tutaj: pasta miso, jogurty, ser mozzarella, bułki na pity, wędlina i 2 rodzaje wege mięcha, glony kombu.

Drugi sklep to Frutalesa, która jest takim małym bistro i sklepem z mrożonkami w jednym. Tutaj właśnie raz udało nam się capnąć twarde tofu. Czasem mają też wegański ser, no i zawsze mają na stanie jakieś wege „mięsa”. Na święta kupiliśmy tu na przykład wielką wege pieczeń (leży ciągle w zamrażarce i czeka, aż będziemy mieli większą liczbę gości, bo sami tego nie zjemy!).

Trzeci, ale najważniejszy i mający pierwsze miejsce w moim serduszku, to Mr Tofu – chyba jedyny tutaj 100% wegański sklep, który dla mnie jest po prostu rajem! Wybraliśmy się tam dotąd tylko raz i wiecie co? Choć sklep nazywa się Mr Tofu, to… nie było w nim tofu. W OGÓLE! Mieli za to mnóstwo różnych jogurtów, majonezów, serów, kiełbasek (nawet Kielbasę polish style!!!), wędlin, burgerów i całe morze gotowców – mrożoną pizzę, paluszki bezrybne, burgery BeyondMeat (to to niby-mięso, które wygląda jak wołowina, i tak też smakuje!) czy nawet… mrożony wegański sernik! No cuda wianki… Zresztą zobaczcie sami, poniżej wrzucam Wam zdjęcia z tego sklepu i na końcu tych zdjęć są nasze zakupy.

Warto też zaznaczyć, że ceny takich produktów – wegańskich serów, wege mięs i tego typu rzeczy – są o wiele wyższe niż w Polsce. Tutaj po prostu to jest trudniej dostępne, pewnie też mniej osób to kupuje, no więc ceny są nieraz kosmiczne… A w tym sklepie Mr Tofu to już ogóle kosmos! Za nasze zakupy zapłaciliśmy ok. 450 zł!!!