czyli o tym, czy naprawdę można wszystkożercę nazwać egoistą i mordercą. Spoiler: nie.
Odkąd jestem na diecie roślinnej, spotykam się z pytaniami o to, czy to zdrowe, co ja w takim razie jem itp. Przeciętny człowiek ma w głowie zakodowane, że mięso takie zdrowe, wapń z krowiego mleka taki potrzebny, a weganin to dziwak żywiący się li i jedynie sałatą i kamieniami. Możemy się o to irytować, dyskutować, udowadniać na siłę, że jest inaczej, ale fakt jest faktem – takie poglądy nie biorą się, niestety, z kosmosu…
INDOKTRYNACJA
Zauważcie, że od dziecka wmawia się nam to, że produkty odzwierzęce są nam NIEZBĘDNE do życia i prawidłowego rozwoju. Od rodziców, a nawet na lekcjach biologii, słyszymy, że musimy jeść mięso, żeby rosnąć i się rozwijać. Bez mięsa na pewno przecież zachorujemy na anemię albo w ogóle umrzemy! Poza typowym mięsem drobiowym, wieprzowym czy wołowym, koniecznie trzeba też wcinać ryby, bo to przecież bogate źródło nienasyconych kwasów tłuszczowych… Kampanie reklamowe natomiast uświadamiają nam, jakie to mleko jest zdrowe i niezbędne dla zdrowych kości, a szkoły im przyklaskują wprowadzając darmowe mleko dla uczniów. Abstrahując od podobno zdrowotnych właściwości produktów odzwierzęcych, trzeba jeszcze zauważyć, że karmieni nimi po prostu się do ich smaku przyzwyczajamy – niezauważenie stają się podstawą naszej diety. W każde większe święta na stół wjeżdżają potrawy oparte na mięsie i nabiale – w Wigilię wcinamy rybę po grecku i bigos z mnóstwem mięcha, a na Wielkanoc zajadamy się jajkami z majonezem. Nie wyobrażamy sobie, że można inaczej! Czy to nasza wina?
PRZECIEŻ WSZYSCY JEDZĄ MIĘSO…
Nie zrozumcie mnie źle – nie chcę bronić wszystkożerców i usprawiedliwiać ich wyborów, przede wszystkim żywnościowych. Każdy ma swój rozum przecież, jasne. Każdy powinien mieć świadomość tego, co je, skąd to jedzenie pochodzi i w jaki sposób zostało pozyskane, i na tej podstawie podjąć decyzję, czy chce dalej to jeść czy nie. Tylko, że… to naprawdę trudne, kiedy wszyscy wokół mówią ci, że to, czym się żywisz, jest okej. Gdy jest się wychowywanym w jakimś poglądzie, automatycznie przejmuje się taką wizję świata, bez zastanowienia. Ciężko się wyłamać, ciężko zrzucić klapki z oczu… A jeśli nawet już się je zrzuci, ciężko się przestawić – przyzwyczajenia do smaków są niesamowicie silne!
EDUKACJA ZAMIAST OBELG
Dlatego właśnie uważam, że nie mamy prawa nazywać wszystkożerców (czy, jak to niektórzy mówią, mięsożerców) mordercami i egoistami, z powodu ich wyborów żywnościowych. Jeśli już tak bardzo chcemy użyć jakiegoś pejoratywnego określenia, możemy powiedzieć o nich konformiści. Oczywiście, że to nie w porządku, że jedzą tak, jak jedzą, ale… takie otrzymali wzorce, to nie jest w 100% ich wina. Nie powinniśmy ich za to piętnować i obrażać, tylko starać się edukować i pokazywać, że można inaczej. Naprawdę nawet najbardziej zatwardziały wszystkożerca może stać się weganinem, jeśli tylko odpowiednio mu się ten styl życia pokaże.
Pst, przeczytaj też:
- Byłam weganką, zanim to się stało modne
- Czy można zmuszać dziecko do weganizmu?
- Weganizm to nie kaprys
- Weganie, którzy… nie rozumieją weganizmu
*