
KWIECIEŃ I MAJ W PIGUŁCE
Co się u mnie działo w kwietniu i maju? I co się działo na blogu? Zobacz listę wpisów (nadrób zaległości!), kwIetniowo-majowe zdjęcia i przeczytaj, co fajnego robiłam w poprzednich miesiącach!
Pora powoli wracać na łono bloga… Wstyd przyznać, ale w kwietniu i maju raczej nie znajdował się on na mojej liście priorytetów. Pochłonęła mnie praca, sprawy „sercowe” i… piękna pogoda, oczywiście. Każdą wolną chwilę starałam się spędzać aktywnie, by wykorzystać ciepełko, na które tyle czekałam. Obecnie jedyną aktywnością, na jaką mogę sobie pozwolić jest kaleki spacer do pobliskiego sklepu lub na przystanek MPK, i mniej więcej do końca wakacji tak pozostanie. Tak więc skoro najbliższe miesiące spędzę w pozycji siedzącej, w końcu jest pretekst, by odkurzyć bloga i sypnąć swoimi mądrościami i inspiracjami. Ale najpierw podsumowanie kwietnia i maja – blogowo i prywatnie!
POWTÓRKA Z ROZRYWKI
1. Co się dzieje działo we Wrocławiu w kwietniu?
2. Wegański makijaż: eyeliner w pisaku Catrice
3. Pomysły na wegańskie obiady na tydzień
4. FC Caffe – świetna kawiarnia w centrum Wrocławia
7. Wegański makijaż: podkład Lavera
9. Kolejkowo – magiczne miejsce
10. Wegański makijaż: eyeliner Lavera w płynie
11. Wegański makijaż: cienie do powiek Lavera
13. 10 pomysłów na szybki wegański obiad z gotowców
14. Najlepsze cytaty z Muminków cz. 2
16. Tatuaże? Kiedyś będziesz tego żałować! + tatuaże z wegańskimi motywami
POZA BLOGIEM
Upiecz mamie na Dzień Matki wegańskie ciasto
CO TAM U MNIE?
Kwiecień i maj były okropnie chaotyczne – raz byłam najszczęśliwsza na świecie i na dzień dobry tańczyłam, innym razem rwałam włosy z głowy i pytałam wszystkich dookoła, co mam zrobić zer swoim życiem, a to znów płakałam krokodylimi łzami. Działo się, panie tego, oj działo się! Pozytywne rzeczy jednak, jak to w moim życiu bywa, zdecydowanie w tych dwóch miesiącach dominowały nad negatywnymi. Do tych pozytywnych mogę zaliczyć choćby:
- kwiecień w kinie – chyba z 6 razy byłam, jak dobrze liczę, w tym… 3 razy na tym samym filmie (w dodatku w ciągu tygodnia!!!);
- kolejna dziarka, a raczej drugi krok w kierunku full muminkowego rękawa – na początku kwietnia doszła mi Filifionka, Ryjek i Topik i Topcia;
- chyba setki kilometrów wyjeżdżonych na rowerze – jeździłam na moim rączym rumaku niemal wszędzie i sprawiało mi to naprawdę dziką frajdę;
- zakończenie związku, w którym od jakiegoś już czasu było mi niezbyt wygodnie (no ale strefa komfortu, cnie);
- powiększenie puli moich najbliższych znajomych o kogoś naprawdę fajnego, kto daje mi mnóstwo, mnóstwo energii;
- dużo świetnych wydarzeń, m.in. kuglarskie show z historią Lublina w tle, koncert Klezmafour czy grill na dachu;
- nowy kolor włosów, oczywiście – najpierw róż totalnie w stylu Barbie, a potem nieco bardziej fioletowy (kolor: lekko trzęsiony orzech, jakby kto pytał);
- kolejne nowe kombinezony, ale to zaraz zobaczycie na insta podsumowaniu (w ogóle mój odwyk od kupowania legł z wielkim wielkim hukiem!);
- odkrycie wegańskich pączków w najzwyklejszym sklepie (niestety, na razie nie mogę ich jeść, więc moja radość już nie jest tak wielka);
- premiera drugiej części „Alicji” (niestety, gorsza niż cześć pierwsza, ale i tak lubię to!).
No fajnie było w tym kwietniu i maju, ale finał, niestety, był tragiczny – ostatniego dnia maja wylądowałam na stole operacyjnym z… dziurą w żołądku. Dziś już, na szczęście, jestem z powrotem w domu, ale do pełnej sprawności mi baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo daleko, także proszę trzymać kciuki za moją rekonwalescencję i wolę walki.
MIGAWKI INSTAGRAMOWE (@mortycja_com)
KWIECIEŃ
MAJ
*