NAJLEPSZA POMIDORÓWKA NA ŚWIECIE

Na kostkach rosołowych? Świeżej włoszczyźnie? Mrożonkach? Ze świeżymi pomidorami czy takimi z puszki? A może z przecieru? Dziś podzielę się z Wami moim przepisem na najlepszą pomidorową świata!

Na początek jednak anegdotka, która przychodzi mi do głowy na hasło „najlepsza pomidorowa”. Otóż kiedyś, gdy jeszcze byłam NAPRAWDĘ chujową panią domu i umiałam ugotować jedynie wodę na herbatę, robiłam najprostszą zupę pomidorową na świecie. Woda, kostki rosołowe, koncentrat – end of story! Może trochę soli dodawałam, ale nie jestem pewna. Nazywałam tę pomidorówkę „studencką”, ale taka mi smakowała, zresztą innej nie potrafiłam zrobić – wyobraźni kulinarnej w tamtych czasach w ogóle nie posiadałam. Kiedyś poczęstowałam tą moją studencką pomidorówką koleżankę, która zjadła ze smakiem, że aż uszy jej się trzęsły, i… stwierdziła, że robię lepszą pomidorową niż jej mama! Taka to historyjka. Ale dziś nie będzie studenckiej pomidorowej, tylko taka na bogato – zdrowa, aromatyczna, gęsta, po prostu pyszna!

SKŁADNIKI (na duży gar dla całej rodziny!):

paczka (450 g) mrożonej włoszczyzny
2 puszki pomidorów
kartonik (500 g) przecieru pomidorowego
pół szklanki kaszy jaglanej
3 liście laurowe
4 ziela angielskie
łyżka otartego majeranki
pół łyżki soli
solidna szczypta pieprzu (ja daję mieszany, ale sam czarny też da radę)

I DO GARÓW! RAZ-DWA!

1. Do dużego gara wsypujemy mrożoną włoszczyznę i kaszę jaglaną, a potem zalewamy to wszystko zimną wodą (poziom wody ma być 2 razy wyższy niż poziom włoszczyzny), dorzucamy liście laurowe, ziele angielskie, majeranek i stawiamy na gaz. Gotujemy pod przykryciem na średnim ogniu.
2. Gdy zaczyna wrzeć, dosypujemy sól i pieprz.
3. Blendujemy pomidory (razem z zalewą z puszki) i przecier, po czym dolewamy tę mieszankę do garnka z zupą i gotujemy na średnim ogniu, tym razem bez przykrywki, do czasu, aż znów zacznie wrzeć.

I gotowe! Zupę można jeść samą, bo warzyw i kaszy i tak jest tak dużo, więc się najemy, ale można również szamać z makaronem (ja uwielbiam makaron, więc jem z makaronem, om nom nom!).

I taki tip na sam koniec: jak się już tą zupą przejecie (albo dziecko będzie Wam marudzić, że nie chce tego jeść, bo nie lubi marchewki!), ale jeszcze Wam zostanie, to można ją zblendować, potem dodać podsmażoną cebulkę i rozdrobniony czosnek i… macie pyszny pomidorowy sos do makaronu!

[źródło tytułowego zdjęcia]