O CO CHODZI Z TYM TROLLOWANIEM?
Udajemy debili, tylko po to, żeby pośmiać się z innych debili, którzy nam uwierzą, że faktycznie jesteśmy debilami… O co w tym wszystkim chodzi?
Jeszcze do niedawna gdy ktoś czegoś nie wiedział, to się nie odzywał. Ba, często się wstydził, że ma braki w wiedzy, nawet jeśli rozmowa czy dyskusja w internetach toczyła się na tematy spoza jego zainteresowań. Dziś natomiast nie dość, że wszyscy wyznają pogląd „nie znam się, to się wypowiem” (shame on me, ale w tym akurat też uczestniczę, bo lubię zawsze wtrącić swoje 3 grosze), to w dodatku udają, że są idiotami. A może naprawdę są?
Z przerażeniem obserwuję trend trollingu, czyli niby udawanego etapowania głupotą, niby udawanego obnoszenia się ze swoją niewiedzą. Żyjemy w bardzo ciekawych czasach – do niedawna mądrość była w cenie, a każdy głupi ze swoją głupotą raczej się krył, ewentualnie udawał, że coś tam wie. Dziś natomiast udajemy debili, tylko po to, żeby pośmiać się z innych debili, którzy nam uwierzą, że faktycznie jesteśmy debilami przekonanymi o tym, że ziemia jest płaska (czy o czymś innym równie durnym).
Mam wrażenie, że jest to taki niższy level sarkazmu – sarkazm dla ubogich intelektualnie czy, żeby nie owijać w bawełnę, po prostu dla kretynów. Bo wiecie, idiota sarkazmu nie zrozumie, do tego jednak trochę oleju w głowie jest potrzebne. Natomiast każdy dureń może napisać, że ziemia jest płaska albo, że Warszawa leży nad morzem, i niemal każdy czytający to dureń zrozumie, że to nie jest na serio, i będą heheszki, bo taki przedni żarcik. A jeszcze większe heheszki będą, jak ktoś nie skuma, że to trolling!
Nie zrozumcie mnie źle. Nie jestem jakimś sztywniakiem i do heheszków i rubasznych, często głupkowatych czy niepoprawnych politycznie, żarcików, jestem jak najbardziej skora… Ale wszystko ma swoje granice! Powiedzcie mi więc, ale tak zupełnie na serio, bez udawania kompletnych idiotów, o co chodzi z tym trollingiem? Czy to tylko mnie się wydaje, że nie ma opcji, by inteligentny człowiek udawał skończonego idiotę?
*