WEGAŃSKIE NALEŚNIKI Z SEREM JAK U MAMY
Sobota to dzień lenistwa – każdemu należy się długie wylegiwanie w łóżku i pyszne naleśniki zapijane czekoladowym mlekiem na śniadanie!
Naleśniki mojej mamy są esencją niewegańskiego żarcia – z jajkiem, krowim mlekiem i prawdziwym twarogiem zasmażanym w środku naleśników na słodko. Tęskniłam za nimi, ale że jestem chujową panią domu, to i smażenie naleśniorów mi po prostu nie szło (zawsze mi, skurwysyny, przywierały, a ja kończyłam rzucając z furią soczystą kurwą i robiąc scenę samej sobie!). Teraz jednak mam do tego celu specjalną patelnię (nie, to nie jest wpis sponsorowany reklamujący patelnię!) i mogłam odtworzyć sobie ten smak w wersji vegan.
Ten przepis to żadne odkrycie Ameryki, ale dla chujowych pań domu i tych, co nie mają pomysłu na dzisiejsze śniadanie, będzie jak znalazł.
Naleśniki (ok. 10 sztuk)
3,5 szklanki słodkiego mleka waniliowego (oczywiście, roślinnego) ALBO zwykłego niedosładzanego + łycha cukru (trzcinowego albo waniliowego)
2 szklanki mąki
2/3 szklanki zmielonych płatków owsianych
2 łyżki oleju
szczypta soli
szczypta sody oczyszczonej
Słodki ser
1,5 kostki naturalnego tofu (pozostałą połówkę można wykorzystać do zrobienia słodkiego śniadaniowego serka na śniadanie dla dziecka)
3/4 szklanki syropu daktylowego ALBO słodkiego mleka waniliowego ALBO mleka niesłodzonego + 2 łyżki cukru
No i do dzieła!
Mieszasz suche składniki naleśników, dolewasz mokre i miksujesz. Odstawiasz na 15 minut do zgęstnienia (pamiętaj, żeby przykryć pokrywką przed kotami, chyba, że nie masz kotów – wtedy wykorzystaj te 15 minut na ubolewanie nad tym faktem). W tym czasie kruszysz tofu, zalewasz je syropem daktylowym (czy czym tam go zastępujesz) i blendujesz na gładką masę. Jak ciasto naleśnikowe trochę odstoi, to wiadomo – smarujesz patelnię cienko olejem i smażysz naleśniory. Potem każdego takiego gagatka smarujesz do połowy słodkim serem, składasz wzdłuż tej połowy, a potem znów na pół, żeby powstał taki ładny „trójkąt” jak na zdjęciu, no i zasmażasz chwilę z obu stron. I już! Voila!
Polecam podawać z owocami i popijać mlekiem czekoladowym (naprawdę bym się ucieszyła, gdyby Biedronka była sponsorem tego wpisu, bo tak ich mleka ładnie tu reklamuję!) – pyszności, i od razu dzień zrobiony!
Smacznego i miłego dnia!
PS. Aha, zapomniałam dodać – przepis na same naleśniory jest od Jadłonomii, ja tylko dodałam od siebie mleko waniliowe zamiast zwykłego. Słodki ser wykombinowałam już sama, fuckin’ genius!