POLAKÓW ROZMOWY #21
Absurdalnie i głupkowato zabawne dialogi i suchary z życia mego wzięte. Część kolejna i z pewnością nie ostatnia.
Szybkie objaśnienie postaci, dla tych, co zjawili się tu pierwszy raz:
Jacek – mój konkubent (nieco już nadgryziony zębem czasu, ale mimo wszystko wciąż na chodzie).
Zuza – moje-niemoje dziecko (11-letnie), czyli, brzydko mówiąc, moja pasierbica.
Ja: Dziś nie będę Cię drapać, bo powiedziałeś, że byłam brzydkim dzieckiem!
Jacek: Brzydkim? To bardzo delikatnie powiedziane!!!
Na Rynku jakieś stoisko, gdzie rozdają babeczki. Podchodzimy, bo Zuza łasa (ja nie mam nawet nadziei, że są wegańskie).
Pani z babeczkami: To tylko dla rowerzystów.
Odchodzimy więc.
Zuza (sfrustrowana): To niesprawiedliwe! Ja też tak zrobię! Na przykład babeczki tylko dla ludzi z płaskostopiem!!!
Zuza z rana wyżuliła 5 zł i poszła z koleżanką po coś dobrego. Wracają…
Zuza: Kupiłyśmy truskawki i Oreo!
Jacek: Za 5 złotych?!
Zuza: I jeszcze nam reszta została!
Jacek: Dobra, dziecko, od dziś dostajesz 5 zł i tankujesz mi bak do pełna!
Ja: Jutro tato (w sensie Zuzy tato, czyli Jacek) bierze wolne i idziemy na nowe Minionki!
Zuza: A ja mogę z Wami?
Ja: Yyyy, no tak, w końcu po to Ci to mówię…
Zuza: Aha, a ja myślałam, że się po prostu chciałaś pochwalić…
Ja: Jacek, wypiłeś już to piwo?
Jacek: Trochę mi zostało, a co? Chcesz łyka?
Ja: Nieeee, na siłownię miałeś iść!
Jacek: Po 22-giej jest już, zamknięte!
Ja: Nie, o północy Wyspę zamykają…
Jacek: A co Ty się chcesz mnie tak pozbyć?
Ja: Bo się z gachem umówiłam.
Jacek: Aaaa, to mów od razu!
Zuza: A ja mówię zakonnicom i księżom „szczęść Boże”
Ja: A czemu, skoro nie wierzysz w Boga?
Zuza: Żeby się nie czuli upokorzeni.
Zuza: Wiesz, tato, dlaczego jajko nie mogło być pierwsze? Bo musiała je wysiedzieć jakaś kura!!!
Jacek: Zawsze jeszcze mogła je wysiedzieć twoja stara.
Ja: Zuza, za 15 minut sprzątasz kuwety!
Zuza: Za 20!
Ja: Za 10!
Zuza: No dobra, za 15…
Ja: Jacek, bardzo Cię kocham, ale nie dam Ci nic pokolorować w mojej kolorowance, bo pewnie wyjdziesz za linie i wszystko zniszczysz.
Ja: Chodź idziemy do Społemu, jeszcze kupimy ziemniaki, to sobie frytki zrobimy na kolację.
Jacek: Przestań, jest 21 prawie, nie będę nosił ziemniaków o tej porze.