OLEJ Z WIESIOŁKA NA WYPADAJĄCE, RZEDNĄCE WŁOSY
Wegański, kompletnie naturalny i skuteczny sposób na wypadające garściami włosy? Olej z wiesiołka – wewnętrznie i zewnętrznie. Sprawdź!
Rozjaśnianie i ciągłe farbowanie, brak odpowiedniej pielęgnacji włosów, zła dieta, stres – to wszystko (pojedynczo albo naraz) może przyczynić się do nadmiernego wypadania włosów. Gdy włosy lecą ci garściami i patrząc w lustro zaczynasz na skórze głowy zauważać, że naprawdę mocno się przerzedziły, najlepiej sięgnąć po naturalne sposoby. Oczywiście, nie jestem żadną specjalistką, ale tak na zdrowy rozum – po co osłabione włosy jeszcze traktować chemią, skoro można „naprawić” je w kompletnie naturalny, łagodny sposób.
Z moimi włosami było już naprawdę źle – gdy miałam związane na czubku głowy, to wręcz było widać, że zaczęłam… łysieć! Cóż, tak to właśnie bywa, jak się chce mieć niebieskie włosy, ale nie ma czasu o nie potem odpowiednio zadbać… Zaczytana niegdyś w blogu Anwen, wpadłam na 2 rozwiązania – wiesiołek i kozieradka. Zupełnie przypadkowo padło na wiesiołek, bo kozieradki nie było w mojej okolicy nigdzie dostępnej.
OLEJ Z WIESIOŁKA – DZIAŁANIE
Kupiłam olej z wiesiołka i zaczęłam go regularnie używać – i zewnętrznie, i wewnętrznie. Robiłam sobie z niego wcierki w skórę głowy i codziennie piłam łyżkę oleju. Wcierki (na jeden raz schodziły mi 2-3 łyżki oleju) też starałam się robić codziennie, nakładając olej wieczorem, na całą noc, ale nie zawsze wychodziło. Tak czy siak, wcierałam olej z wiesiołka we włosy regularnie – jak nie codziennie, to co 2-3 dni. Przy okazji wykonywałam 10-minutowy masaż skóry głowy. Przyznam, że było to nieco upierdliwie i zwyczajnie niekomfortowe (kłaść się z tłustą głową – fuuuuj! W dodatku olej z wiesiołka ma swój specyficzny zapach, który nie bardzo mi przypasował), ale… zadziałało! I to jak! Na pierwsze efekty musiałam czekać nieco ponad miesiąc, ale opłaciło się być cierpliwą i systematyczną. Najpierw włosy przestały mi tak okropnie wypadać – wcześniej jedną garść wyciągałam z odpływu wanny, drugą ściągałam ze szczotki po każdym czesaniu. Po „kuracji wiesiołkowej” wypada mi naprawdę niewiele włosów, myślę, że ich ilość spokojnie mieści się w normie (bo w końcu tak czy siak włosy codziennie wypadają). Kolejnym efektem, który zaobserwowałam nieco po tym, gdy przestały mi wypadać włosy, były ogromne ilości baby hair! Nawet zakola (tak, mam zakola, nie śmiać się!) mi nimi porosły i … zaczęła mi z nich (z baby hair, nie z zakoli) rosnąć mini-grzywka. Niesamowite!
JAKI OLEJ Z WIESIOŁKA WYBRAĆ?
Wydaje mi się, że… to bez różnicy. Ja swój kupiłam w sklepie ze zdrową żywnością – wzięłam, jaki był. To jest niefiltrowany i nieoczyszczony olej z wiesiołka firmy Zielony Nurt. Za buteleczkę 100 ml zapłaciłam 26,50 zł. Ten olej wcieram w skórę głowy i w sumie ten sam mogłabym pić, ale… wolę mieć jednak do obu celów 2 różne buteleczki. Piję zatem olej firmy Oleofarm (zamówiłam na doz przy okazji). Kosztował tyle samo, co ten z Zielonego Nurtu. Wiem, że można brać też olej z wiesiołka w kapsułkach, ale one często są żelatynowe, więc dla mnie to odpada.
Pst, przeczytaj też:
*