OLEJ LNIANY – MÓJ KOSMETYK WSZECH CZASÓW

To niesłychane, jak wiele kosmetyków potrafi zastąpić zwyczajny olej lniany tłoczony na zimno!

Nie jestem lekarzem dermatologiem, żeby doradzać, co jest dobre dla Twojej skóry, ani też tatuażystą, żeby mówić Ci, na czym masz goić swój tatuaż. Ale nie jestem też ani ślepa ani głupia, żeby nie widzieć efektów, jakie olej lniany daje mnie i nie wyciągnąć z tego wniosków dla siebie. Znam też taką magiczną stronę jak google i czasem z niej nawet korzystam! Być może na Ciebie olej lniany zadziała inaczej, być może nie da takich spektakularnych efektów jak u mnie, ale… czemu by nie spróbować?

Zajawkę na olej lniany (co ważne – tłoczony na zimno i trzymany w lodówce!) załapałam od Jacka. Wszelkie zmiany skórne, przesuszenia itp. kazał mi smarować olejem lnianym. Bo podobno dobrze goi, dobrze działa na skórę, nawilża. Na początku podchodziłam do tego sceptycznie, ale okazało się, że… to działa!

JAK JA KORZYSTAM Z OLEJU LNIANEGO?

Po pierwsze – goiłam na nim tatuaże. Na oleju lnianym wygoiłam cały rękaw. Co ciekawe – po pierwszej sesji używałam Alantanu, a jak się już całkiem zagoiło, pojawiły mi się na tatuażu jakieś dziwne wypryski, coś jakby pryszcze, jakby wysypka. Bepantent (również przecież polecany do gojenia tatuażu), który poleciła mi dermatolożka, nie dał żadnych efektów. Dopiero właśnie olej lniany zmniejszył te zmiany skórne. Oczywiście, może to być przypadek, może Bepanten zadziałał z opóźnionym zapłonem… Nie wiadomo. Whatever. W każdym razie to sprawiło, że ufniej patrzyłam na olej lniany. Po kolejnej sesji tatuowania, kiedy byłam już weganką i nie chciałam sięgać po niewegańskie maści i kremy, spróbowałam z olejem lnianym, jak radził mi Jacek (on swoje dziarki też tak goił). Faktycznie, podziałało! Mam nawet wrażenie, że tatuaż wygoił się szybciej niż to zazwyczaj w moim przypadku się dzieje. Olej też jakby zmniejszał swędzenie podczas gojenia. No i jak było po wszystkim, żadna wysypka mi się więcej nie pojawiła! Podobno olej lniany nie nadaje się do gojenia tatuaży (tak mi napisała na fejsie jakaś dziołcha, która się podaje za tatuażystkę, ale nie sprawdzałam, czy faktycznie nią jest), i mówię Wam to uczciwe, bo skóra musi oddychać, a olej to uniemożliwia. Tylko, że… pierwsze 3 dni zafoliowana i tak przecież nie oddycha, a potem, gdy się już tatuaż wystawia na działanie powietrza, smaruje się go od czasu do czasu (ja smarowałam raz dziennie i na noc), a nie non stop. Poza tym czytałam, że stosowany zewnętrznie olej lniany uzupełnia niedobory nienasyconych kwasów tłuszczowych w skórze, co jest bardzo korzystnie przy leczeniu egzemy, łuszczycy i tym podobnych chorób skóry. Tak że skoro na egzemę można stosować, to czemu nie na gojenie tatuażu? To wszak mniej poważna buba niż wyżej wymienione choroby skóry… U mnie w każdym razie to się sprawdziło, a jak to ostatnio ktoś powiedział „ja wolę teorie z życia, a nie teorie naukowe”, hehe.

Po drugie – olej lniany cudownie nadaje się do przesuszonej przez zimno twarzy! Ja ostatnimi czasy rzadko miewam problemy ze skórą twarzy, raczej jest ona w stanie idealnym… Ale cóż, zima jest, i raz na jakiś czas mi się przesuszy na papier ścierny. No i przez ciągłe wydmuchiwanie nosa, na nim też mam papier ścierny od chusteczek. I tu olej lniany radzi sobie super! Ja smaruję sobie zazwyczaj na noc – polecam kilka kropel zmieszać z kremem, którego używacie, albo z oliwką w żelu (ja wybieram właśnie ten sposób), żeby nie było tłustości na maxa i żeby Wam na pościel nie kapało. Rano budzę z buzią gładziutką i naprawdę cudowną w dotyku. Polecam! Nie wiem, jak to jest w teorii – podobno oliwka może zapychać, ale moja praktyka pokazuje, że… no nie jest tak. Na mnie działa super.

JAK JESZCZE MOŻNA UŻYWAĆ OLEJU LNIANEGO?

  • Analogicznie do nawilżania twarzy, można mieszać go z kremem do rąk (w sumie nie mam pojęcia, czemu jeszcze tak nie zrobiłam!) albo i balsamem do ciała – jestem pewna, że też da super efekty nawilżające. Jak na twarzy działa, to i zadziała na reszcie ciała!
  • Nieco oleju można dodać do kąpieli – robiłam tak z olejem z pestek winogron i faktycznie skóra była po kąpieli fajnie nawilżona, natłuszczona. Z olejem lnianym powinno być podobnie…
  • Można jeszcze olejować nim włosy. Jak mówi Anwen, nadaje się on najlepiej do włosów „kręconych, farbowanych, o wysokiej porowatości, cienkich o normalnej gęstości i zniszczonych jedynie na końcach” (cały wpis na temat olejowania olejem lnianym TU).
  • Olej lniany jako suplement diety? Czemu nie! Ja słyszałam, że wspomaga odporność, więc można go pić zamiast tranu, ale okazuje się, że jego spożywanie daje znacznie więcej korzyści, np. zmniejsza PMS! (o wszystkich właściwościach możecie przeczytać TU)

Dobra, ja się z Wami podzieliłam moim naturalnym kosmetykiem wszech czasów. Teraz Wasza kolej! Macie jakieś domowe sposoby, które świetnie zastąpią kosmetyki? Podzielcie się nimi koniecznie w komentarzach!

Pst! Przeczytaj też: Domowe sposoby na nawilżenie suchej skóry

*

Podobało się? W takim razie polub mnie na fejsbuku i zaobserwuj na bloglovin, aby nie przegapić kolejnych wpisów!