CZEGO UCZĄ NAS UMARLI?

Szukasz wciągającej książki na zimowe wieczory? Zastanawiasz się, jaką książkę przeczytać? A może szukasz prezentu dla fana historii? Przeczytaj recenzję „Czego uczą nas umarli” – być może to będzie to, czego szukasz!

Poza okresem gimnazjum, gdy miałam nauczycielkę z prawdziwego zdarzenia, z powołaniem i ogromną pasją, historia jakoś nigdy mnie nie fascynowała. Niewiele mnie obchodziło to, jak kiedyś żyli ludzie… Bo i niby co w tym takiego ciekawego? Życie toczy się tu i teraz, prawda? Tak własnie myślałam do niedawna. Wyobraźcie sobie więc moje zaskoczenie, gdy okazało się, że historia może być naprawdę interesująca, a czytanie o tym, jak dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, żyli ludzie, może mnie wciągnąć na długie godziny! A to wszystko za sprawą pewnej książki, którą otrzymałam jako #darylosu

To, na jak wiele zagadek mogą dać odpowiedź zwłoki, nawet bardzo już stare, zafascynowało mnie, kiedy po raz pierwszy sięgnęłam po thrillery medyczne Simona Becketta. Jako maniaczka kryminałów, horrorów i thrillerów naprawdę zajarałam się tematem. To było objawienie! Na podstawie zwłok można stwierdzić tak wiele – nie tylko to, kim owe zwłoki były za życia (mężczyzną? kobietą? w jakim wieku? bogatym czy biednym? chorym czy zdrowym? jakiej rasy?), ale i to, czy na przykład w chwili śmierci ciało było skrępowane czy nie, albo czy znalezione w spalonym budynku zwłoki były już zwłokami, gdy wybuchł pożarł czy może człowiek ów jeszcze żył. No po prostu wow! Od tej pory cały czas miałam ten temat gdzieś z tyłu głowy i kiedy tylko wpadała mi w oko jakaś książka z tej kategorii rzucałam się na nią niczym wygłodniała bestia. Równie chętnie rzuciłam się zatem i na „Czego uczą nas umarli”

Philippe Charlier to znany na całym świecie paleopatolog (osoba badająca z perspektywy medycyny szczątki ludzkie, które pochodzą z archeologicznych wykopalisk bądź z muzealnych zbiorów), archeolog i antropolog kultury. Ma on na koncie wiele ciekawych odkryć wynikłych między innymi właśnie z badania zwłok i szczątków (czasami sprzed tysięcy lat!), lecz także dokumentacji medycznej, starych zapisków itp. Oczywiście nie działa on sam, ale z zespołem interdyscyplinarnym, w którego skład wchodzą także osoby, które nigdy w swojej zawodowej pracy nie miały do czynienia z ludzkimi szczątkami. W trzydziestoosobowym zespole Philippe’a znajdują się więc między innymi filologowie, matematycy czy… specjaliści od tkanin. Wszystko to po to, aby wynieść jak najwięcej informacji z przeprowadzanych badań i analiz.

W książce „Czego uczą nas umarli” Charlier opowiada o tych odkryciach, badaniach i wnioskach, zabierając czytelnika w naprawdę ciekawą podróż w czasie. Na dobry początek cofamy się aż do… prehistorii, potem przyglądamy się starożytności, i tak idziemy dalej i dalej, aż w końcu dotrzemy do epoki nowożytnej. Z każdego okresu historycznego wynosimy niesamowite ciekawostki. Być może w codziennym życiu nie są one za bardzo przydatne (choć są i takie, które dają do myślenia, jak na przykład ta mówiąca, że w okresie prehistorycznym wspólnoty opiekowały się niepełnosprawnymi członkami społeczności, a nie zostawiały ich samych sobie) nam, szarym obywatelom, ale za to z jaką przyjemnością się to czyta!

W „czego uczą nas umarli” zainteresowało mnie szczególnie  że…

  • 7000 lat temu potrafiono już… przeprowadzić trepanację czaszki! Znalezione szczątki świadczą o tym, że zabieg taki został przeprowadzony, rana opatrzona, a pacjent przeżył. Wow!
  • w okresie cesarstwa rzymskiego posiadanie na własność potwora, jak nazywano osoby zauważalnie ułomne, było symbolem… prestiżu i rozrywki. Osoby zamożne posiadające „potwory” traktowały te osoby ułomne jako… dzieła sztuki – chwaliły się nimi swoim gościom, a nawet kazały im zabawiać biesiadników.
  • w starożytności, a dokładniej w II wieku), kiedy dziecko miało kamień moczowy, w najgorszych przypadkach zalecano uniesienie dziecka za nogi, głową w dół, i… potrząsanie nim, by kamień wypadł.
  • w średniowieczu, a nawet w epoce renesansu, jeśli dochodziło do bezczeszczenia grobu jakiejś znanej kochanki (metresy) władcy, świadkowie tego niecnego procederu często korzystając z okazji odrywali sobie na pamiątkę strzępki ubrań czy nawet kosmyki włosów. Spotkało to między innymi Dianę de Poitiers czy Agnieszkę Sorel.

Oczywiście, to jedynie niewielki ułamek z opisanych w książce badań i analiz. Resztę będziecie musieli sobie już doczytać sami. O ile, rzecz jasna, udało mi się was zaciekawić.

*

Podobało się? W takim razie polub mnie na fejsbuku i zaobserwuj na bloglovin, aby nie przegapić kolejnych wpisów!