A POPŁACZ SOBIE!

„Przestań się mazać, tylko wstań, wytrzep się i ruszaj dalej, nie ma czasu na ocieranie cieknących z nosa gili i użalanie się nad sobą!”

Wiesz, jeszcze do niedawna byłam ogromną fanka wyparcia. Problem? Po co się nim przejmować i go przeżywać, skoro można rzucić się w wir pracy albo znaleźć kolejne hobby, które wypełni myśli? Kto by chciał przeżywać problemy? Kto ma na to w ogóle czas?! Szkoda życia przecież! 

Nie pozwalałam sobie się mazać czy nawet martwić. Gdy na przykład skończył się mój pierwszy poważny związek (trwający prawie 3 i pół roku, więc… cóż, byłoby co opłakiwać), powiedziałam sobie przestań się mazać, tylko wstań, wytrzep się i ruszaj dalej, nie ma czasu na ocieranie cieknących z nosa gili i użalanie się nad sobą”.

Cóż, fakt, że w końcu wylądowałam na bloku operacyjnym z armagedonem w żołądku, pokazał mi, że wyparcie to jednak nienajlepsza metoda. A odnoszę, niestety, wrażenie, że większość tych motywacyjnych tekstów, których dziś wszędzie pełno (tak, tak, u mnie też takie były, I’m guilty as charged, przyznaję), w dużym stopniu bazuje właśnie na tym cholernym wyparciu. Działaj, działaj, działaj, bądź pieprzonym króliczkiem Duracella, zamiast płakać walcz i nie miej czasu na emocje! – no czyż to nie brzmi kusząco? Cholernie, prawda? Sama bym chętnie wciąż taki pogląd na życie wyznawała… Tylko, że dziś wiem trochę więcej niż wczoraj – na własnej skórze bardzo boleśnie przekonałam się, że, cholera, nie jestem niezniszczalna. Nie wszystko mogę kontrolować. A te nerwy, stresy i chore sytuacje, które ukryję gdzieś głęboko w podświadomości, w końcu wypłyną… I zrobią niezłe szambo. I wiesz co? Ty wcale nie jesteś inna. Ty wcale nie jesteś inny.

Dam Ci więc prostą radę, która naprawdę ułatwi Ci życie:

POPŁACZ SOBIE. Serio. Gdy tylko czujesz taką ochotę, gdy coś się przerasta, gdy czujesz, że nie masz już więcej sił być tym zapieprzającym na najwyższych obrotach królikiem z reklamy Duracella albo po prostu gdy jakaś pierdoła wyprowadzi cię z równowagi… Popłacz sobie, ulży Ci, będziesz to mieć za sobą i będziesz gotów ruszać dalej, na spokojnie, bez wyparcia (no naprawdę, po prostu jakoś tak naturalnie nie pozostanie Ci nic innego niż działać). To fascynujące, jak prosto to działa. Ale działa. Naprawdę. Szkoda, że musiałam przejść przez wycięcie mi Obcego z brzucha, żeby to zrozumieć. Ty ogarnij to już teraz, to może sobie Obcego nie wyhodujesz.

PS. To bullshit, że chłopaki i duże dziewczynki nie płaczą!

*

Pst, sprawdź też:

*

Podobało się? W takim razie polub mnie na fejsbuku i zaobserwuj na bloglovin, aby nie przegapić kolejnych wpisów!