10 POMYSŁÓW NA DOMOWE WEGAŃSKIE ŁAKOCIE

…czyli małe co nieco dla zaspokojenia słodyczowego głodu, na podwieczorek z przyjaciółmi czy na kinderbal.

Kojarzycie te chwile, gdy brzuszek woła o coś pysznego, najlepiej słodkiego i wcale niekoniecznie zdrowego, i musi to dostać już teraz zaraz, a Wy w kapciuszkach, wygodnie rozkokoszeni w domowych pieleszach, i ni hu hu nie chce Wam się gnać do sklepu? Czyżbym słyszałam gromki okrzyk „taaaak”? Doskonale, przybywam więc z odsieczą! Oto przed Wami 10 pomysłów na domowe wegańskie łakocie – możecie schować je do brzuszka sami, przygotować na podwieczorek w gronie przyjaciół z sekty wegan czy też poczęstować nimi dzieciaki na kinderbalu. Smacznego!

I taka mała rada: nie czytajcie tego wpisu z pustym brzuszkiem!

1. MONKEY BITES, CZYLI BANANY W CZEKOLADZIE

Ten pomysł jest super-prosty – podpatrzyłam go kiedyś na starym blogu Blimsien. Co prawda nie można go pałaszować od razu, ale możecie przygotować sobie zawczasu i trzymać w zamrażarce „na czarną godzinę”.
Wystarczy roztopić w wodnej kąpieli czekoladę i zanurzać w niej plasterki banana, a następne obtaczać je w wiórkach kokosowych. Ja pomyślałam jeszcze o innych wariacjach tego deseru (tak naprawdę zmusiła mnie do tego Zuza, która nienawidzi wiórek, a ja ten deser przygotowywałam na jej urodziny) – zamiast wiórek można wszak zastosować co innego, np. płatki migdałów (albo w ogóle starte na proszek migdały), słodką kolorową posypkę (niestety, trudno znaleźć taką bez koszenili), pokruszone suche wafle czy… co nam tylko przyjdzie do głowy. Po obtoczeniu wkładamy banany do zamrażarki na co najmniej pół godziny. Jeśli zdecydujecie się je przyrządzić na jakieś spotkanie towarzyskie, to polecam przed zamrożeniem ponabijać na drewniane patyczki (np. do szaszłyków).

2. MUS CZEKOLADOWY

Czyli łatwy i zazwyczaj szybki w przygotowaniu orgazm dla podniebienia. Najprostszy i chyba najbardziej wśród wegan znany mus to po prostu mieszanka bardzo dojrzałego awokado i kakao (ewentualnie jeszcze cukru). Przygotowanie to żadna filozofia – wystarczy zblendować, a potem od razu można chować do brzuszka! Co zrobić, gdy jednak nie mamy awokado? Zamiast niego można także użyć suszonych daktyli (wcześniej je trzeba namoczyć!) i nieco wody lub mleka roślinnego (do takich smakołyków polecam sojowe czekoladowe z Biedry)! A jeśli macie ochotę na mus naprawdę na bogato, to polecam Wam mój autorski własny osobisty przepis (o TU!) – składniki każdy powinien w domu mieć, przygotowanie to pestka (nawet chujowa pani domu sobie poradzi, zapewniam), a orgazm kubków smakowych – bezcenny!

3. KISIEL Z KLEIKU RYŻOWEGO

Nie wiem, jak dla Was, ale dla mnie kisiel zawsze jest super opcją. Jeśli nie macie akurat na stanie takiego kupnego w proszku (skład ma wcale nie najgorszy), możecie sobie go wymodzić z kleiku ryżowego. A jak nie macie kleiku ryżowego, to również możecie go sobie zrobić. Tak, zgadliście – z ryżu! Ryż chyba w każdym polskim domu jest. Do tego owoce, jakie tam chcecie, blendujemy i voila, kisiel gotowy! Cały przepis, włącznie z przygotowaniem ryżowego kleiku z ryżu, podawałam już TUTAJ.

4. JAK NIE KISIEL, TO MOŻE BUDYŃ?

Czasem mam wrażenie, że ludzie dzielą się na tych, co lubią budyń i tych, co lubią kisiel. Jeśli więc jesteście w tej pierwszej grupie, polecam budyń z płatków jaglanych, ewentualnie z jaglanej kaszy (ale z płatków jakoś wychodzi smaczniejszy, mam wrażenie). Wystarczy po prostu te płatki (albo kaszę) ugotować i z czymś pysznym zblendować. Chcecie mieć budyń czekoladowy – blendujecie z namoczonymi daktylami i kakao. Chcecie bananowo-kokosowy – blendujecie z bananem i wiórkami kokosowymi. Resztę pomysłów wymyślcie sobie sami, bo ja te dwa lubię najbardziej i tylko takie chowam do brzuszka. Polecam zresztą, bo taki budyń jaglany jest super sycący, a kupny w proszku, co tu dużo mówić, nawet do pięt mu nie dorasta! Inspirację na budyń z kaszy jaglanej wzięłam chyba z Jadłonomii, choć ręki sobie uciąć nie dam, bo dawno temu robiłam go po raz pierwszy, nawet najstarsi górale mogą tego nie pamiętać.

5. PRZEKŁADANE WAFLE

Z domowych smakołyków z dzieciństwa najbardziej (dobra, zaraz za smażonym chlebem z cukrem!) pamiętam wafle, które moja mama przekładała supersłodkim nadzieniem na mleku w proszku (co tam jeszcze było, nie pamiętam). Uwielbiałam je, jak zresztą chyba wszyscy domownicy, bo zawsze znikały w oka mgnieniu! Co prawda nie znalazłam jeszcze takich dużych suchych wafli do przekładania w wersji wegańskiej, ale znalazłam małe – w tym wpisie Wam o nich wspominałam. Ich równie dobrze można użyć i przełożyć np. musem czekoladowym (musi być zblendowany idealnie na gładko!) na zmianę z powidłami śliwkowymi (żeby nie były zbyt słodkie, chyba, że w Waszym słowniku też nie ma takiego czegoś jak „zbyt słodkie”). Jak przełożycie, to przygniećcie wafel czymś ciężkim, np. deską do krojenia, i odczekajcie tak z pół godziny-godzinę, żeby się to wszystko ładnie posklejało.

6. GRZANKI NA SŁODKO

Grzanki jako takie suche tosty, oczywiście, a nie takie w kostce jak do zupy się wrzuca. Oto sprawdzony przepis na coś słodkiego na szybko! Osobiście polecam grzanki z masłem czekoladowym (zblendować awokado z kakao albo namoczone daktyle i orzechy laskowe z kakao) i owocami (najlepiej z truskawkami) albo z masłem nerkowcowym lub tahini słodzonym stewią (moje najnowsze odkrycie, Primavika takie ma w ofercie; coś cudownego i nie bije tak po kieszeni jak masło nerkowcowe) i do tego posypane płatkami migdałowymi. Zapewniam, że po takich pysznościach będziecie śpiewać „mniam, mniam, mniam, miłość w brzuszku mam!”!.

7. CZEKOLADOWO BANANOWY SZEJK (ALBO LODY)

Mój ostatni prosty wymysł, którym zapycha swój brzuszek Zuza, błagając o jeszcze! A przypominam Wam, że dzieci to wybredne niejadki, więc ten szejk ma super rekomendację! A jak go zrobić? Szybko! Wystarczy zblendować banana z mlekiem czekoladowym, żadna filozofia! W sumie można dodać trochę wódki (ale wtedy już nie dawajcie tego dzieciom!) i wsadzić do zamrażarki, z szejka czyniąc lody (wódka po to, żeby nie zamarzło na kość).

8. TOFURNIK

Oto rekomendacja tego ciasta: Jacek nie przepada za słodyczami, ale gdy je tofurnik, to twierdzi, że ma orgazm. Koniec rekomendacji. Ja co prawda jeszcze tofurnika nigdy sama nie robiłam (no heloł, w końcu jestem chujową panią domu, nie porywam się z motyką na słońce!), zawsze przychodzę na gotowe (we Wrocławiu np. do Kalaczakry, tam mają najpyszniejszy!), ale trochę przepisów się po internetach pałęta: np. TU (waniliowy), TU (zwykły, na zimno), TUTAJ (czekoladowy) czy TU (fit tofurnik)! Pamiętajcie, że jak już tofurniczek zrobicie, to musicie mnie zaprosić, bym skosztowała.

9. CIASTECZKA BAKALIOWO-OWSIANE

Najprostszy przepis, jaki znam, to wymieszanie płatków owsianych, bakalii i orzechów ze zblendowanym bananem i upieczenie. Smaczne, lekko wilgotne (chyba, że spalicie, ale nie zakładajmy od razu najgorszego), dość niezłe, choć może szału nie ma. Nieco bardziej skomplikowany przepis macie TU, u Jadłonomii (ja jeszcze nie wypróbowałam, bo jak widzę liczbę składników większą niż 5, to wymiękam zakładając, że to coś superskomplikowanego, hehe), i jeszcze TUTAJ, na Wegemaluchu (te, zdaje się, piekłam – chyba były smacznego, jeśli dobrze pamiętam). Do tego drugiego przepisu jako słodzidło możecie użyć np. syropu daktylowego.

10. DROŻDŻÓWKI

Bułki słodkie to jeden z tych smaków, za którymi najbardziej tęsknię po przejściu na weganizm, bo jeszcze nie znalazłam takich gotowych w wersji wegańskiej (jeśli wiecie, gdzie można takie nabyć we Wrocławiu, dajcie znać!!!). Byłam więc zmuszona sobie je sama wymodzić – zrobiłam to więc. Polecam ten przepis (robiłam kilka dni temu, więc zapewniam, ze pączki z pewnością to to nie są, jak jest to podpisane, to po prostu zwykłe słodkie bułeczki drożdżowe). Oczywiście, zamiast dżemu czy marmolady można dodać różne inne smakołyki – krem czekoladowy, bakalie, orzechy, owoce, tofu na słodko, co tylko chcecie!