MOJE WIELKIE PLANY NA LATO

Choć może za oknem tego nie widać, mamy lato (cholera, kalendarzowe chyba już od jakiegoś tygodnia? A ja się dopiero obudziłam!), wreszcie! A latem można podbić świat, zaszaleć albo po prostu walnąć się do góry brzuchem i polenić się aż do września czy nawet października… Można wszystko – czy tylko ja mam takie wrażenie (oczywiście, jak tylko zaczyna się fala tropikalnych upałów to to wrażenie zmyka w siną dal, ale cichutko)? A skoro można wszystko, to i ja chcę wszystkiego! Uda mi się czy nie? Zobaczymy! Wakacyjna lista rzeczy do zrobienia jest już w każdym razie gotowa i tylko czeka, by zacząć odhaczać z niej kolejne pozycje, świetnie się przy tym bawiąc i korzystając z pogody!

1. PRACA, PRACA, PRACA
Jak już pewnie większość z was wie (bo się ciągle tym chwalę, to trudno, żeby ktoś przegapił), od jakiegoś miesiąca przerzuciłam się na freelance i zupełnie od zera zaczęłam karierę copywriterską. Jakoś to się powoli zaczyna kręcić, więc podejrzewam, że lato upłynie mi w dużej mierze na stopniowym ogarnianiu swego chaosu i przyzwyczajaniu się do pracy zdalnej. No i na poszukiwaniach spoko zleceń, wiadomo…

2. INTERNETY
Bloga, oczywiście, będę dalej ogarniać, ale idzie nowe – chcę własnej domeny i innych tych własnych pierdół (w sumie już je mam, zamówione, opłacone, teraz „tylko” trzeba to doprowadzić do stanu używalności). Planuję też stworzenie własnej strony – wizytówki i podłączonego do niej bloga prowadzonego typowo pod pracę, żeby pokazać swe cudowne zdolności potencjalnym klientom.

3. PLENERY
Jak tylko pogoda będzie dopisywać, to porzucam domowe pielesze, pakuję laptopa (dziękując przy tym sobie samej za inwestycję w cholernie długo wytrzymujące na baterii sprzęcicho) w reksiowego etuja i pracuję w plenerze. W plenerze też mam zamiar zaczytywać się w książkach, grać w babinktona badmintona, pakować na siłowni i robić tysiąc pięćset sto dziewięćset innych fajnych rzeczy, takich jak na przykład…

4. WIELKIE KOLOROWANIE
Kolorowanki dla dorosłych pochłonęły mnie bez reszty, to po prostu nałóg! Są one jednak tak czasochłonne, że chyba nie starczy mi lata, by całą jedną książeczkę zamalować, a robię to naprawdę, kiedy tylko mogę (dziś nawet podczas kawusi z przyjaciółką, taki ze mnie bezczel). Ale może się uda? Zwłaszcza, że planuję już zakup kolejnych!

5. PIMP MY BIKE!
Łudzę się też, że ciągle odkładane plany przemalowania mojego rączego holenderskiego rumaka wreszcie się ziszczą. W końcu to „tylko” rozkręcić rower (co z hamulcami rolkowymi może nie być takim hop siup, ale Jacek to złota rączką, więc da radę!), posprejować, wyciąć szablon, wysprejować wzór od szablonu, skręcić z powrotem i już! Pestka!

6. WIELKIE PRZETWÓRSTWO
Czasem z chujowej zamieniam się w naprawdę zajebistą panią domu, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi żarcie (chciałam napisać jedzonko, ale podobno w moim wieku nie wypada tak zdrabniać, hehe). W tym roku mam zamiar w końcu zrobić z chaty wielką przetwórnię owoców i warzyw! Pierwsze truskawkowe kompoty już czekają w słoikach na zawekowanie, to samo z sosem z pierwszych tanich pomidorów (2 zeta za kilo!), a w kolejce czekają jeszcze kiszone ogóry! W tym roku pierwszy raz zrobię je bez pomocy Rodzicielki, chyba dojrzałam do tego…

7. WAKACYJNE WOJAŻE TU I ÓWDZIE
Planujemy z Jackiem przede wszystkim obrać kierunek na Hiszpanię, a konkretnie to okolice Barcelony, to nasz priorytet, i mam nadzieję, że hajs na to pozwoli. Poza tym mam nadzieję, że wyrobię się z powrotem z tej Hiszpanii na 3-dniowy zlot OK w Łodzi. Chciałabym też weekendowo ogarnąć Berlin, który Jacek wciąż wychwala pod niebiosa, więc muszę sprawdzić, o co kaman, no i Glasgow, do którego kilka miesięcy temu wyprowadziła się moja przyjaciółka, ale to się jeszcze zobaczy…

8. NAUKA PŁYWANIA
Trochę wstyd, że nie umiem pływać, więc może i to w końcu się uda ogarnąć, albo chociaż podstawy? Zwłaszcza, że dla mego kręgosłupa byłoby to zbawienne… Cóż, trzeba Rodzicielkę, pływaczkę podobno super ekstra, wyciągnąć na basen i pobrać nauki.

Uff, trochę tego jest, ale ja nie dam rady? JA? Wiadomo, że dam! A jeśli nie dam, to się nawet nie przyznam, więc będziecie myśleli, że dałam, i już, po sprawie, wielkie mi mecyje. A co Wy planujecie na tegoroczne lato? Podbijacie świat czy raczej leżycie do góry brzuchem i odpoczywanie bez względu na wszystko? Pochwalcie się (albo pożalcie) w komentarzach!