
DJ WIKA – SENIORKA, KTÓRA POKAZUJE MŁODYM JAK ŻYĆ
Recenzja książki „DJ Wika. Jest moc!”. Przeczytaj o inspirującej jak mało kto kobiecie w wieku twojej babci!
Wirginia Szmyt – kojarzycie to nazwisko? A może pseudonim DJ Wika wam coś mówi? Na pewno! To 76-letnia Polka, o której głośno było już na całym świecie. Dlaczego? Ano dlatego, że podczas gdy ludzie w jej wieku często większość czasu spędzają na oglądaniu TV, słuchaniu Radia Maryja i wysiadywaniu w przychodniach, ona jako didżej rozkręca imprezy! Niesamowite! Ale sama didżejka to tylko niewielka część historii DJ Wiki… Historii, którą koniecznie trzeba poznać!
Na książkę „Dj Wika. Jest moc” trafiłam zupełnym przypadkiem… W oczekiwaniu na Jacka i Zuzę, którzy wybierali ubrania na zimowy obóz, snułam się po Świecie Książki i miałam ciśnienie, żeby też sobie coś kupić. Snułam się i snułam chyba z 15 minut, aż w końcu trafiłam na tę książkę. Wzięłam ją do ręki, zerknęłam na opis z tyłu i pomyślałam sobie „czyżby kolejna inspirująca kobieta do mojej kolekcji autorytetów?”. Nie pomyliłam się ani trochę!

Książka „DJ Wika. Jest moc!” to taka biografia tej niezwykłej kobiety w pigułce. Biografia w pigułce, bo nie ma tu żadnego zbędnego pierdu-pierdu, które by niczego nie wnosiło, same konkrety! Ta książka to przede wszystkim długi (podzielony tematycznie na rozdziały) wywiad z Wirginią Szmyt, ale znajdziecie tam także krótkie opisy wydarzeń z DJ Wiką w roli głównej i opinie jej bliższych i dalszych znajomych na jej temat. Wydaje mi się, że sam wywiad spokojnie by wystarczył, bo to właśnie on jest główną wartością lektury, ale te dodatkowe elementy ją uwiarygadniają – pokazują z boku, jak niesamowitą kobietą jest ta 76-letnia didżejka i udowadniają, że mówiąc o sobie (choć nie przechwala się ani nic w tym stylu, nie zrozumcie mnie źle!) ani trochę nie przesadza!
Zastanawiacie się może, co takiego niezwykłego jest w tej starszej kobiecie, że ktoś zechciał napisać o niej książkę, a ja zechciałam się nią zachwycić? Chętnie wam odpowiem. Ba, nawet jeśli nie chcecie, odpowiem! Książka tam mnie zachwyciła (miejscami bawiła, a miejscami wzruszała tak, że nie mogłam się opanować nawet w tramwaju, ale przede wszystkim dawała do myślenia), że czuję wręcz wewnętrzną presję, by o tym opowiedzieć!
Wika to nie tylko 76-letnia didżejka, o nie! To wielka osobowość, bardzo sympatyczna, energiczna i kreatywna. Osobowość, która zawsze walczyła nie tylko o siebie, ale też o innych – zazwyczaj o tych, których inni skreślali i wciąż skreślają. Nie miała łatwego życia- ciężkie dzieciństwo, ślub przez pomyłkę (serio!), życie z mężczyzną, który uciekał w karierę naukową, podczas gdy ona musiała godzić pracę z prowadzeniem domu i wychowywaniem dwójki dzieci. Jakże łatwo byłoby się przez coś takiego poddać i brać od życia tylko to, co ono przyniesie, prawda? Ludzie często tak robią. Ale nie Wika! Ona, gdy tylko mogła, brała życie w swoje ręce i tak modziła, aż jej wyszło na wierzch! I właściwie… wciąż to robi! Kiedyś pracowała z trudną młodzieżą, której nikt nie chciał traktować poważnie, aż ona wkroczyła do gry (kurczę, musicie – po prostu musicie! – przeczytać, z jaką cierpliwością i empatią podchodziła do tych łobuzów, wśród których byli nawet mordercy, jak ich przekonała do siebie i co dla nich zrobiła…). Dziś pracuje z seniorami, zachęca ich do aktywności (na emeryturze zdążyła już m.in. założyć i prowadzić nagradzany na festiwalach kabaret, warsztaty poetyckie czy Uniwersytet Trzeciego Wieku, a także organizować coroczne wczasy dla starszych ludzi za jakieś śmieszne pieniądze), organizuje dla nich imprezy (nie tylko zresztą dla nich, bo wiele imprez DJ Wiki to zabawy międzypokoleniowe) i coroczną Paradę Seniorów, i – co najważniejsze – zwraca uwagę na problemy ludzi starszych, które (problemy znaczy, nie ludzie… chociaż w sumie oni też) dotychczas były niewidoczne. Ta kobieta, choć też nie jest ze stali i boryka się z typowymi dla osób starszych problemami ze zdrowiem, nie ma czasu na starość! Wszędzie jej pełno, działa, bawi się, zachęca innych do działania i przede wszystkim inspiruje. Inspiruje jak cholera! No bo przecież skoro Wirginia Szmyt ma 76 lat i realizuje swoje pasje, marzenia i cele, to… co stoi na przeszkodzie, abym ja, młoda siksa, to robiła? Albo abyś ty, ty albo ty też to robił(a)? Jeżeli wiek ani brak milionów na koncie nie jest przeszkodą, to co nią może być? DJ Wika to doskonały przykład, że wszystko jest w głowie!
Myślicie, że to koniec i że można wreszcie drałować do księgarni po „DJ Wika. Jest moc”? O nie, jeszcze chwilę zaczekajcie! Na deser wybrałam dla was 5 cudownych cytatów cudownej kobiety:
1. Pragnę Wam też powiedzieć, że chcę być dla Was takim „przekazem” i inspiracją, pokazać, że wiek nie przeszkadza w spełnianiu marzeń. Jeżeli człowiek ma marzenia i chęć do życia, to nawet w wieku stu lat może coś robić, oczywiście, jeśli jest sprawny. A żeby być sprawnym, trzeba mieć zaprawę! A żeby mieć zaprawę, nie wolno się lenić! Trzeba być aktywnym, czynnym i nie myśleć o tym, że czas ucieka, tylko o tym, co ja będę robić jutro, jak sobie zagospodaruję kolejny dzień życia. To bardzo ważne. Nie cofać się do przeszłości, nie wspominać tego, co nam się nie udało, ale wierzyć, że teraz nam się uda!
2. Mąż tego nie pochwalał, ale nie miałam wyjścia (o konieczności dokształcenia się – mój przypis). To było wyzwanie, naukę uważałam za konieczną. Nawet kosztem relacji z małżonkiem. Znajomi mówili, że sobie nie poradzę, co działało na mnie jak płachta na byka. „Jak to sobie nie poradzę?!”, myślałam. „Zawsze sobie radzę, to i teraz dopnę swego. Na pustyni zasieję rzodkiewkę i wyrośnie! Jak się zaprę, to tak będzie!”. Ja się tak właśnie zapieram. Taki charakter. Motywację i siłę odnajduję czasami i w buncie.
3. Już z domu wynosi się brak akceptacji słabszych, brzydszych i zamiast służyć im pomocą, wyrabia się pozycję osoby silnej poprzez dokuczanie innym. W ten sposób wyrastają bezduszni i bezwartościowi ludzie. Dziecko już w domu powinno mieć wykształconą empatię wobec każdego, kto potrzebuje pomocy. To w dużej mierze właśnie wina domu, bo dzieci zamiast delikatnością i wrażliwością chcą dominować agresją i chamstwem.
4. Szczerze mówiąc, nie zniosłabym związku z mężczyzną, który nie kocha zwierząt. Takiego bym prędzej zamieniła na zwierzę. Z człowiekiem, który nie lubi zwierząt lub, co gorsza, jest dla nich okrutny, nie wolno sobie życia układać.
5. Człowiek spełniony i żyjący w harmonii jest po prostu zdrowszy i bogatszy wewnętrznie. Jeżeli jest samotny i boi się tej samotności, wtedy wychodzi z niego zgorzkniałość, pretensje do życia – nie do siebie, ale do życia w ogóle. Zaczyna się zniechęcać do ludzi, wychodzi z tego agresja i złe emocje wynikające ze strachu.
PS. Tak, tak, wracam z końcu z recenzjami książek. Wpisy będą zbiorem kilku mini-recenzji, chyba że jakaś książka totalnie mnie powali na kolana, wtedy poświęcę jej cały wpis.
[wpis zawiera link afiliacyjny]
*