JAK SIĘ KŁÓCIĆ?
Kłótnie w związkach są potrzebne. Tylko jak to robić z głową? Jak się kłócić, żeby dojść do porozumienia w spornej kwestii?
Być może są takie pary, które się dopasowały do siebie w 100% i mają identyczny pogląd na życie, dzięki czemu w ogóle nie dochodzi u nich do żadnych konfliktów ale… ja jeszcze takiej nie spotkałam. Spotkałam (albo nawet tworzyłam!) za to takie, które faktycznie się nie kłócą, lecz wszelkie emocje duszą w sobie (lub walą fochy), przemilczają, bo… nie chcą wywoływać konfliktu. A przecież kłótnie w związkach są potrzebne!
Przeczytaj też: Bardzo cię kocham, ale czasem mnie wkurwiasz
Każdy z nas jest odrębną jednostką ludzką – to normalne, że jesteśmy inni, różnimy się od siebie w ten czy inny sposób. Nasze zachowania, poglądy na życie, upodobania, przyzwyczajenia są różne… To co dla mnie jest standardem, dla mojego partnera może być czymś niezrozumiałym albo wręcz irytującym. I odwrotnie. Tak to właśnie już jest, że z odmiennych zachowań, poglądów, upodobań czy nawet przyzwyczajeń biorą się niesnaski. Nie powinniśmy ich przemilczać, jeśli nam doskwierają. Wręcz przeciwnie – powinniśmy rozmawiać czy nawet się kłócić… Ale kłócić się też trzeba umieć! Jak więc to zrobić?
JAK SIĘ KŁÓCIĆ, BY… DOJŚĆ DO POROZUMIENIA?
1. CEL KŁÓTNI. Zaczyna się zwykle niewinnie – jedna osoba zwróci drugiej osobie uwagę (czasem zamiast powiedzieć o konkretnej sytuacji generalizuje – np. zamiast „nie podoba mi się, że się spóźniłeś” mówi „zawsze się spóźniasz!”), ta druga poczuje się urażona i wbije szpilę tej pierwszej… A potem zamiast próbować dojść do konsensusu w sprawie spornej, obgadać jakoś razem to, co kogoś boli, zaczynamy się obrażać, wypominać sobie wzajemnie różne grzeszki do kilku lat wstecz, trzaskać drzwiami i rzucać talerzami… Nie tędy droga! Każda kłótnia ma zazwyczaj jakiś cel (chyba, że to jakiś toksyczny patologiczny związek, to wtedy nie ma się co kłócić, tylko lepiej od razu wiać!), jakiś jeden przedmiot rozmowy i właśnie wokół tego przedmiotu powinna się koncentrować. Merytorycznie! Bez wyzwisk, bez odbijania piłeczki, bez obrażania się.
2. MÓWIĆ TAK, ŻEBY NIE RANIŁO. Zawsze kiedy formułujemy zarzuty wobec partnera, powinniśmy starać się powiedzieć to tak, aby nie odebrał on tego, jako poniżania. Chodzi o to, żeby – jak mówi psychoterapeutka Danuta Golec – dać sobie prawo do wyrażania uczuć, ale jednocześnie dbając o to by nie były to emocje niszczące partnera. Innymi słowy – to, co nam przeszkadza w partnerze czy to czym nas zranił, powinniśmy formułować tak, by mu się to przydało, ale by jednocześnie go nie ranić, nie wbijać szpili.
3. NIE OBRAŻAĆ SIĘ O KAŻDĄ UWAGĘ. No właśnie, partner może sobie formułować swe „zarzuty” jak najbardziej dyplomatycznie, ale to, jak my je odbierzemy, zależy w dużej mierze… od nas. Dojrzały człowiek nie powinien każdej uwagi odbierać jako przytyku, próby ataku. Jeśli partner mówi nam o tym, co mu nie pasuje, co go zraniło w naszym zachowaniu i co chciałby przedyskutować, to nie ma się co obrażać – raczej powinniśmy potraktować to jako próbę ulepszenia relacji, dowód, że partnerowi zależy na tym związku.
4. UNIKAJ CZTERECH JEŹDŹCÓW APOKALIPSY – poniżenia, pogardy, wrogości i defensywności. Takie cztery postawy, strategie kłótni – według Johna Gottmana, znanego amerykańskiego psychologa, który prowadził wieloletnie badania na parach – najszybciej prowadzą do rozpadu związku. Czyli krótko mówiąc – jeśli partner widzi jakiś problem, to nie tylko nie odbieraj tego jako atak, ale też nie bagatelizuj, nie mów „nie przesadzaj”, nie wyśmiewaj.
5. KONCENTRACJA NA PROJEKCIE. Zamiast robić z kłótni awanturę stulecia skupcie się na tym, co można zmienić, aby więcej nie dochodziło do scysji na ten temat. Oczywiście, rozwiązanie może wyjść od obu stron. Aby kłótnia była konstruktywna, powinna się koncentrować na „projekcie”, na tej właśnie zmianie. Oczywiście, to duża generalizacja, bo nie zawsze da się to rozwiązać w ten sposób, związek wszak nie polega na zmienianiu drugiej osoby i dostosowywaniu pod siebie, ale jeśli da się coś zmienić, to warto to rozważyć (często przecież kłótnie są o pierdoły, np. ktoś nie posprzątał w domu, choć miał to zrobić; ktoś się spóźnił; ktoś o czymś zapomniał – takie rzeczy można zmienić!). W końcu po to się tak naprawdę kłócimy, aby w jakiś sposób nasz związek poprawić, ulepszyć, i właśnie o tym powinniśmy zawsze podczas wszelkich konfliktów pamiętać.
PS. Wpis powstał przy pomocy książki „Kochaj wystarczająco dobrze” A. Jucewicz i G. Sroczyńskiego.
*