AMBITNE WIOSENNE PLANY

Wiosna to kolejna – po Nowym Roku – wspaniała okazja, aby wprowadzić w życie śmiałe plany. Zobacz, jakie są moje i… pochwal się swoimi!

Wiosna, wiosna… To już? Nie no, tak serio to jeszcze nie. Na razie tylko kalendarzowo, bo za oknem zimno i mokro. Ale to nie przeszkodziło mi rozpocząć sezonu rowerowego (też tak uwielbiacie śmigać z wiatrem we włosach i słuchawkami z muzyką na fulla w uszach? ach, ja to kocham!) oraz rozesnucia się w wiosennych planach. Oto, na czym zamierzam się skupić tej wiosny!

PRACE NAD KSIĄŻKĄ – PRIORYTET!

W drugiej połowie lutego, właściwie miesiąc temu, rozpoczęłam prace nad książką. Tak na poważnie. Naprawdę na poważnie. Znaczy przysiadłam fałdów i zrobiłam rozeznanie, zaplanowałam treści, i faktycznie zaczęłam pisać. Nie pamiętam, czy już wspominałam o tym na blogu, ale moja pierwsza książka jednak skupi się na weganizmie i będzie – że tak to określę – poradnikowo-kulinarna. Co najlepsze, mam już cudowny pomysł na kolejną (też związaną z weganizmem, ale z zupełnie innej strony) książkę, więc tym bardziej napędza mnie to do działania, bo… strasznie strasznie chcę rozpocząć nad nią prace, a nie chcę ogarniać dwóch naraz, bo to po prostu nie wypali.

pisanie książki, Mortycja

Anyway pierwszy etap – czyli wypisywania z głowy wszystkiego, co tam siedziało i chciało zostać napisane – właśnie zakończyłam, teraz pora na uzupełnianie i konsultacje z profesjonalistami. W końcu wbrew temu, co sądzi mój chłopak, ponieważ na wszystko mam odpowiedź, nie jestem wszechwiedząca, więc niektóre rzeczy muszę sprawdzić w fachowej literaturze, a stan wiedzy skonfrontować ze stanem rzeczywistym. A potem przede mną jeszcze redakcja, dobieranie i dopracowywanie przepisów, no i cała ta logistyka związana z self publishingiem, czyli umawianie ludzi do współpracy (poszukiwania już właściwie zaczęłam, więc to też już krok naprzód!), dogadywanie drukarni, i takie takie. Dużo tego, ale dzięki wpisom Michała Szafrańskiego na ten temat nie muszę błądzić po omacku i mam jako taki plan. Tak że wiosna pod względem prac nad książką będzie baaardzo pracowita, ale cóż, chcąc wydać ją jeszcze w tym roku, muszę spinać poślady. Trzymajcie kciuki! Ja jestem ogromne podekscytowana, mam nadzieję, że Wy też, i że czekacie na tę moją pierwszą książkę z niecierpliwością!

BLOG BARDZIEJ OSOBISTY

Trochę mnie uderzyło, jaki ten blog stał się… „niemój”. To znaczy – jasne, wciąż pełen fajnych i związanych ze mną treści, ale jakoś tak obiektywnie raczej prezentowanych. Mało tu mnie! Takiej prawdziwej  mnie! A ja nie chcę, żeby ten blog stał się po prostu stroną z lifehackami i informacjami dla wegan. Chcę żeby było widać też mnie, jego autorkę, z osobistymi przemyśleniami i własnym zdaniem. Dlatego tej wiosny chcę tu wprowadzić trochę nowych treści, bardziej ze mną związanych. Ale nie martwcie się, nie zamieni się on w internetowy pamiętniczek, co to, to nie!

blog Mortycja

WYPAD DO WŁOCH

Nie można tak ciągle tylko pracować i harować, o nie! Czasem trzeba też wychillować. I właśnie w ramach tego wychillowania uciekamy z Kajtkiem i znajomymi na przed-majówkę – objazdówkę po Włoszech. Startujemy w Rzymie, kończymy w Bolonii. Och, nie mogę się doczekać! Zwłaszcza po niedawnym wpisie erVegana o włoskiej roślinnej szamce

Włochy i weganizm, Mortycja

POWRÓT DO BIEGANIA I… BIEG WEGAŃSKI?

Pole dance mi nie wystarcza (choć wspaniale zobaczyć, jak piękne rzeczy potrafi moje ciało!), zwłaszcza że chodzę tylko raz w tygodniu, dlatego do moich aktywności fizycznych planuję znów wączyć bieganie. Pamiętam jak nie mogłam się tego doczekać, gdy się goiłam po operacji… A teraz w dodatku mamy pod samym domem miejsce idealne do biegania – trasę wzdłuż rzeki, z dala od samochodów i miejskiego zgiełku… No idealnie!Dlatego pora znów wskoczyć w butki do biegania i pomknąć przed siebie! Może nawet wezmę w końcu udział w Biegu Wegańskim? Oczywiście jedynie symbolicznie na 5 km, na większe dystanse przyjdzie czas, jak się rozruszam.

bieganie, Mortycja

POLE EGZAMIN

Skoro już o rurce wspomniałam… co prawda zdarza mi się opuszczać zajęcia, ale jednak trenuję i mam zajawkę! Umiem już takie rzeczy, o których za cholerę bym nie pomyślała, że będę robić po 2-óch miesiącach treningów (na przykład taki kwiatdeskę albo kuleczkę). No i najwyraźniej jeszcze tej wiosny czeka mnie egzamin z tego poziomu początkującego.

pole dance, Mortycja
źródło zdjęcia: flickr

Jak widzicie, moje wiosenne plany wciąż zgodnie są z noworocznymi planami przejęcia władzy nad światem. A co Wy knujecie? No i jak tam – noworoczne plany dawno poszły w odstawkę czy jesteście w trakcie ich realizowania?

*

Podobał Ci się ten wpis? Polub mnie na Facebooku, by nie przegapić kolejnych!