WEGAŃSKIE OPOWIEŚCI Z CAŁEGO ŚWIATA: NIEMCY

Jak to jest być weganinem w Niemczech? Czyżby tej kraj był istnym rajem dla roślinożerców? Przeczytaj wywiad i przekonaj się sam(a)!

„Wegańskie opowieści z całego świata” to mój autorski cykl wywiadów, którego celem jest pokazanie, jak to jest być roślinożercą poza granicami Polski. Pytam wegan z różnych stron świata o to, jak im się żyje tam, gdzie mieszkają; czy wegańskie zamienniki są łatwo dostępne oraz jak lokalsi podchodzą do kwestii weganizmu. Dotychczas ukazały się rozmowy na temat weganizmu w…

A dziś bierzemy na cel Niemcy, o których opowie Wam Joanna.

Jak to jest być weganką w Niemczech?

Jest łatwo. Dostępność produktów, przychylność otoczenia, przystępne ceny oraz bardzo duża obecność wegan.

Jak ludzie w Niemczech podchodzą do wegan i idei weganizmu? Panuje tolerancja, nikt nikomu do talerza nie zagląda czy raczej ludzie uważają to za totalne dziwactwo?

Od wydania bestselleru „Vegan for Fit ” Atilla Hildmann powstało wielkie BUM! Wszędzie w talk shows, programach tv, gazetach zaczął się temat weganizmu. Nawet programy typu „ugotowani” (w wersji niemieckiej ” das perfekte Dinner”) coraz częściej zaczęły nakręcać odcinki wegańskie. W kiosku jest ok. 5 gazet, magazynów typowo wegańskich. Lekarze nie negują weganizmu. Każdy z moich lekarzy, gdy mówiłam ze jestem vegan, przyjmował to jako coś totalnie naturalnego, nikt nie próbował negować mojej decyzji. Do talerza nikt nikomu nie zagląda, bo w praktycznie każdej restauracji jest teraz opcja wegańska. Ostatnie 2 lata w moim mieście (Essen) powstaje jedna za drugą restauracje wegańskie. Mi pomógł w decyzji lekarz weganin dr. Ernst Walter Henrich (jest też na Facebooku ). W samym Berlinie jest ok 95.000 wegan, Berlin został określony jako europejska stolica weganizmu. Poza tym od pewnego czasu (mniej więcej od wyjścia tego bestselleru) w Niemczech panuje trend na bycie weganinem. Jakie jest podejście do weganizmu? Odpowiedzią powinien być fakt, iż obecnie każdy Supermarkt szaleje z wegańskim produktami. Sama ostatnio odnoszę wrażenie ze próbują już między sobą się prześcignąć, kto będzie miał więcej vegan towaru na półkach.

Jak jest z dostępnością wegańskich produktów w Niemczech? Trudno czy łatwo? Trzeba kombinować i jechać na drugi koniec miasta za parówką sojową czy w co drugim sklepie można takie produkty kupić? I czy są dostępne jakieś typowo wegańskie produkty, których w Polsce raczej nie można dostać lub jest to trudne?

Jeszcze 3 lata temu powiedziałabym, że trzeba szukać. Jednak obecnie czuję się jak w raju. Nie ma sklepu bez wegańskich produktów. Wszędzie dostanie się wegańskie pasty na chleb, hummus i szynki wegańskie oraz mleko. Tak samo z kosmetykami – coraz więcej drogerii z dumą wystawia produkt na którym jest logo „Vegan”. Co lepsze, pytasz o parówki, je często kupuje w pobliskiej drogerii, która obok kosmetyków stworzyła wielki dział z żywnością BIO z czego 90% jest wegańska. Co mnie zaskakuje, to fakt że w Niemczech być weganinem jest taniej niż w Polsce. Np. Mleko roślinne u mnie 89 centów, czekolada wegańska 1.89, pasty na chleb ok 1.25, szynka także nie całe 2 euro. W każdym sklepie, do którego wejdziesz, kupisz sporo wegańskich produktów. Oczywiście są takie markety jak Veganz, które są wielkie i w 100% wegańskie. Gdy do niego wchodzę czuję się jak dziecko w sklepie z zabawkami – nie wiesz co wziąć, bo jest dosłownie wszystko, tylko niestety ceny są zawyżone.

Miałaś w Niemczech jakieś zabawne przejścia związane z twoim weganizmem? Masz jakieś anegdotki?

Nic zabawnego nie przypominam sobie. Jedno co, mój uparty sąsiad Niemiec marudził pod nosem ze jestem weganką, mięso trzeba jeść, tym bardziej że i on i ja się odchudzaliśmy. On twierdził, że dieta vegan jest niezdrowa i nie schudnę. Wyszło tak, że sąsiad się nie odzywa do mnie, a jego żona po kryjomu niby prosi mnie żeby zamówić wegański smalec, on go wcina ale pssst, to tajemnica (bo przecież wegańskie jest ble) – jeszcze „gorsze” jest to, że ja schudłam 15 kg, a on przytył jeszcze bardziej. Po za tym kiedyś chciałam kebab bez mięsa zamówić (tylko bułka i warzywa) – powiedziałam do kucharza, że jeśli sos jest z mlekiem lub jajkiem, to nie chcę, bo nie jem nic od zwierząt, na co turecki miły pan mi odpowiada zadowolony ze mogę zjeść sos, bo w nim jest tylko śmietana. Musiałam mu tłumaczyć z czego jest śmietanka!

Czy masz coś jeszcze do dodania w temacie?

Odnośnie Niemiec… W samym Berlinie jest 245 restauracji z wegańskim menu – to o czymś świadczy. Gdy odwiedzają mnie znajomi z Polski, wiem, że czeka mnie codzienne tłumaczenie z ich strony, że robię źle. Gdy spotykam się z niemieckimi znajomymi, pytają o przepisy, proszą, żeby im wytłumaczyć sens mojego odżywiania, chcą próbować, nie negują (poza tym jednym sąsiadem, który i tak wcina tez wegańskie smalce czy pasty na chleb), ani razu nie poczułam się odrzucona, wyśmiana czy skrytykowana. Dodam, że moja córka w szkole, gdy powiedziała, że jest vegan, nauczyciel zrobił jedna lekcje z wykładem o weganizmie, aby dzieci wiedziały, co to jest i dlaczego jest zdrowe. Od tamtego czasu muszę często gotować i piec dla dzieci ze szkoły, ale robię to z uśmiechem na twarzy i radością w sercu. Na wycieczki ze szkoły bez problemu moja córka dostaje wegańskie menu i w stołówce szkolnej także jest kilka wegańskich potraw.

*

Podobało się? W takim razie polub mnie na fejsbuku i zaobserwuj na bloglovin, aby nie przegapić kolejnych wpisów! A jeśli jesteś roślinożercą mieszkającym poza granicami Polski i chciał(a)byś opowiedzieć mi co nieco na ten temat, daj znać!